Chodzi głównie o silnego dolara, który tradycyjnie pogarsza nastrój w całym spektrum rynków wschodzących. Dzisiaj obserwowaliśmy dalsze tego konsekwencje, a przyczyniła się do tego seria pozytywnych danych z USA. Okazało się bowiem, że cotygodniowa ilość wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła do najniższego poziomu od 43 lat i wyniosła ledwo 235 tys. Te dane są bardzo dobre od dawna, ale w tym tygodniu okazały się wręcz rewelacyjne. Doszło do tego pozytywne zaskoczenie w przypadku rozpoczętych budów domów, które po słabszym wrześniu urosły w październiku aż o 26% do najwyższego poziomu od 9 lat. Z kolei indeks Fed z Filadelfii spadł kosmetycznie do 7,6 pkt., ale nie odbiegał znaczenie od oczekiwań i czwarty miesiąc z rzędu wskazywał na poprawę koniunktury w regionie. Ostatnie informacje tyczyły się inflacji, gdzie co prawda nie było większych zaskoczeń, ale lekki wzrost wskaźnika CPI do 1,6% plasował go na najwyższym poziomie od dwóch lat, co w połączeniu z inflacją bazową przewyższającą psychologiczną barierę 2% było kolejnym argumentem za podwyżką stóp już w grudniu. Zresztą Janet Yellen w dzisiejszym wystąpieniu przed komisją Kongresu niejako to potwierdziła stwierdzając, że Rezerwa Federalna może podnieść koszt pieniądza relatywnie szybko. Wszystko to umocniło dolara i osłabiało GPW.

W kluczowej popołudniowej fazie handlu pojawiły się ponadto informacje z lokalnego podwórka, które zaszkodziły notowaniom banków posiadających kredyty walutowe. Wiązało się to z wypowiedzią ministra w kancelarii prezydenta, który powiedział, że Ministerstwo Finansów i Komisja Nadzoru Finansowego powinny przyspieszyć działania w sprawie wymogów kapitałowych, by zachęcić banki do przewalutowania kredytów frankowych na złote. Ostatnie perturbacje na rynkach osłabiły złotego, również w relacji do franka szwajcarskiego. Z kolei im silniejsza waluta Helwetów, tym bardziej palący staje się problem kredytów walutowych, który wracać będzie niczym bumerang jeszcze nie raz. W konsekwencji indeks WIG20 stracił 0,9% i znalazł się najniżej do prawie miesiąca.

Łukasz Bugaj, CFA