W trakcie dnia zdecydowanie więcej do powiedzenia mieli sprzedający, już na otwarciu sesji spychając indeksy głęboko pod kreskę. W miarę upływu kolejnych godzin ich przewaga rosła. W efekcie strata WIG20 zwiększyła się nawet do 2 proc.
Kontynuacja przeceny to efekt fatalnych nastrojów na pozostałych giełdach. Od samego rana na europejskich rynkach akcji przeważały minorowe nastroje, skutecznie zniechęcając do kupowania akcji. Nigdzie w Europie skala przeceny nie była jednak tak duża jak w Warszawie, która była zdecydowanie najsłabszym rynkiem na naszym kontynencie. Pocieszeniem w tej sytuacji mogą być stosunkowo niskie obroty. W trakcie całej sesji właścicieli zmieniły walory o wartości około 600 mln zł, co biorąc pod uwagę tegoroczne sesje, jest jednym ze słabszych wyników. Drugim pozytywnym aspektem tej sesji jest jej końcówka. Dzięki mobilizacji popytu rzutem na taśmę udało się wyciągnąć WIG20 ponad poziom 2200 pkt, zmniejszając ostatecznie stratę do 1,5 proc.
Ochłodzenie nastrojów na giełdach to efekt coraz większych wątpliwości inwestorów odnośnie do możliwości realizacji obietnic wyborczych nowego amerykańskiego prezydenta, które optymistycznie były przyjmowane przez rynek. Jeśli obawy te się nasilą, możemy mieć głębszą korektę na Wall Street, co zapewne pociągnie w dół indeksy na pozostałych rynkach akcji.
Jeśli chodzi o krajowy rynek, przecena najmocniej uderzyła w spółki z WIG20. Najbardziej potaniały akcje rafinerii PKN Orlen i Lotosu, które jeszcze do niedawna były jednym z motorów hossy na GPW. Pod kreską w komplecie znalazły się też papiery banków. Złoty kontynuował pozytywny trend z poprzednich tygodni, umacniając się wobec najważniejszych walut. Na koniec poniedziałkowych notowań płacono 4,25 zł za euro i 3,91 zł za dolara.