Piotr Neidek, DM mBank
Czwartkowa sesja okazała się zarówno efektowna jak i efektywna. WIG20 zyskał na zamknięcie dnia +2.7% co jest trzecim wynikiem w tym roku a dzięki takiej skali aprecjacji, dokonane wczoraj wybicie tegorocznych szczytów ma prawo okazać się zaproszeniem do dalszej zwyżki. Pytanie tylko w jakiej formie ona mogłaby nastąpić? Biorąc pod uwagę wydarzenia ze stycznia oraz marca, kiedy to powyższy indeks zyskiwał w ciągu jednej sesji odpowiednio 3.3% oraz 2.9%, benchmark po wdrapaniu się na ekstrema wchodził w etap lokalnej korekty, która trwała ponad tydzień, zanim pojawił się kolejny, wyraźny impuls wzrostowy. Jak będzie tym razem okaże się już wkrótce jednakże aby nie dać złapać się w pułapkę hossy należałoby ustawić SL na dzisiejszą sesję na poziomie 2395. Wprawdzie jest to bardzo odległy SL jednakże ewentualne przełamanie czwartkowej podłogi oznaczałoby, iż wczoraj doszło do klasycznego układu FAKE, po którym zaczyna się mocniejsza przecena. Skalę wczorajszej aprecjacji można tłumaczyć faktem, iż doszło do odpalenia pozycji zabezpieczających krótkie pozycje, jakie były budowane w ostatnich dniach jak i tygodniach w oparciu o podwójny szczyt i negatywną dywergencję. Jeżeli zatem rynek ma dalej kontynuować hossę, to na jednej wzrostowej sesji nie może się skończyć. Argumentem za dalszą zwyżką jest poruszenie wśród małych spółek (sWIG80 już kolejną sesję z rzędu odnotowuje dodatnią stopę zwrotu) oraz umocnienie się złotego względem euro. Niestety po czwartkowym wybuchu optymizmu nadal długoterminowy opór, widoczny na wykresie WIGu w postaci górnego ograniczenia kanału 2011-2017, pozostaje niewybity zaś powrót tygodniowego RSI do strefy wykupienia ponawia obawy o dalsze możliwości byków. Sytuacja na Wall Street jak i Deutsche Boerse ostrzega przed kontynuacją deprecjacji, dlatego zanim okrzyknie się wczorajszą zwyżkę jako nowy impuls hossy, należy ocenić, jak wygląda zachowanie się rynku, kiedy emocje zaczną się stabilizować na GPW. Niemniej jednak czwartkowe zachowanie się WIGu, sWIGu oraz EURPLN mogą stanowić przełom ostatnich miesięcy, kiedy to inwestorzy byli karmieni niepokojącymi sygnałami z naszego rynku.
CDM Pekao
Przemienność nastrojów na rynkach akcji przyspiesza, w czwartek po raz kolejny zmieniły się relacje podaży i popytu i w efekcie ogólny obraz rynków w ujęciu globalnym poprawił się zdecydowanie. Przy mieszanych zmianach głównych indeksów giełdowych na świecie wczoraj do godzin popołudniowych (GMT)wyraźną przewagę miały, odmiennie niż w środę rynki zwyżkujące. Jednak przebieg dnia za oceanem był negatywne, po początkowych gremialnych wzrostach następowało systematyczne osłabienie rynków. W centrum uwagi inwestorów było rozpoczynające się wczoraj doroczne sympozjum dotyczące polityki gospodarczej organizowane przez Kansas City Fed w Jackson Hole. Jednak zmiana nastrojów na rynkach akcji widoczna już od rana na giełdach dalekowschodnich i nie była ani bezpośrednio ani pośrednio efektem jakiegokolwiek wydarzenia związanego z sympozjum w Wyoming. Kluczowym czynnikiem wpływającym na rynki akcji było osłabienie głównych walut rezerwowych z JPY na czele, będące sygnałem spadku awersji do ryzyka. Jest to o tyle interesujące, że okoliczności obiektywnie, nie sprzyjały spadkowi awersji do ryzyka. Zagrożenie government shutdown w USA ze względu na limit zadłużenia Federalnego i brak porozumienia o jego powiększeniu, dodatkowo wzrosło za sprawą prezydenta Trumpa, który uzależnia podpisanie ustawy budżetowej na przyszły rok podatkowy od zgody Kongresu na przeznaczenie funduszy na budowę muru na granicy z Meksykiem. Słabe zachowanie obligacji USA w efekcie obaw government shutdown było oznaką przepływu kapitałów z rynku długu na rynek akcji, może być pewnym wytłumaczeniem ożywienia na rynkach akcji. Wczoraj GPW była najmocniejszym rynkiem akcji na świecie, za sprawą wzrostów największych spółek ze spółkami paliwowymi i energetycznymi na czele WIG20, WIG30 i WIG silnie zwyżkowały, ustanawiając nowe tegoroczne maksima. W efekcie indeksy te osiągnęły nowe wieloletnie maksima, a WIG znalazł się najwyżej od jesieni 2007 r. Zakończenie dania za oceanem było mieszane, podobnie jak dzisiejszy handel w Azji
Piotr Kuczyński, DI Xelion
W czwartek najważniejsze dla rynków finansowych w USA było to, że rozpoczęło się sympozjum Fed w Jackson Hole (kończy się w sobotę, wczoraj była tylko kolacja). Widać było jednak po zachowaniu giełd w Europie, że obawy o skutki wystąpienia szefowej Fed i szefa ECB są znikome.
Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że w ostatnim tygodniu złożono 234 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 238 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. Pojawił się też raport o sprzedaży domów na rynku wtórnym – sprzedaż spadła o 1,3% (oczekiwano wzrostu o 0,9%).
Gracze na Wall Street zdecydowanie od początku sesji nie chcieli podejmować znaczących decyzji inwestycyjnych przed piątkowymi wypowiedziami szefów banków centralnych. Indeksy trzymały się blisko poziomu neutralnego i zakończyły tę bardzo nudną sesję niewielkimi spadkami – S&P 500 stracił 0,21%. Była to klasyczna sesja wyczekiwania na ważne wydarzenie.