O ile wczoraj było to uzasadnione faktem braku handlu w USA, to dziś za oceanem handel rozpoczął się, ale nie przełożyło się to na większe niż wczoraj obroty. Te były właściwie śladowe.
WIG20 przebywa od trzech sesji nieco tylko powyżej ważnej linii wsparcia na poziomie 2385 pkt. Dzisiejsze otwarcie i pierwsza godzina handlu wyglądała optymistycznie, ale ten nieznaczny wzrost szybko zakończył się i zamienił w spadek, pogłębiony publikacją niemieckiego ZEW o godzinie 11-tej. Odczyt okazał się poniżej oczekiwań. Końcówka notowań była pod znakiem kupujących, śladowe dotąd obroty zwiększyły się i indeks wydostał się ponad 2400 pkt. Dało się zauważyć pewną determinację do obrony wsparcia. Europa świeciła dziś na zielono za wyjątkiem Stambułu, Budapesztu, Tallina, Pragi, Wilna, Bratysławy.
O ile po gwałtownej korekcie USA odreagowały mniej więcej połowę spadku i zastanawiają się nad dalszym kierunkiem, to WIG20 po krótszym i płytkim odreagowaniu powrócił w pobliże dna korekty. Słabość ta jest znacząca. Jednocześnie tak niskich obrotów nie było od 29 maja ub.r. Co to oznacza?
Być może jest to dla byków przygotowanie do obrony wsparcia. Przy negatywnych nastrojach w otoczeniu skumulowana gotówka pozwoli na skuteczniejszą zaporę. Nawet jeśli USA podążą teraz nieco w dół, Warszawa może zatrzymać się w okolicy 2400 pkt.. Jednocześnie klimat na wyższe ryzyko nie jest dobry – wszystkie indeksy Europy Środkowo-Wschodniej wyglądają słabiej. Póki ten klimat się nie zmieni, a na razie się na to zanosi, to trudno sobie wyobrazić większe wzrosty.
Witold Zajączkowski