CDM Pekao. Analiza techniczna WIG20
Na wykresie indeksu WIG20 widoczne są pierwsze próby odreagowania, przy czym w zasadzie całość szans popytu koncentruje się wokół wczorajszego białego korpusu. Poziom 2 193 pkt. wyznacza w tej sytuacji główne wsparcie, a w wariancie jego utraty pojawi się czytelne zaproszenie do rozbudowy trendu spadkowego. Skala dynamiki uzasadnia odbicie, podobnie jak cała struktura spadku, który na dobrą sprawę pozbawiony był istotniejszych korekt. Pierwszym oporem jest linia średnioterminowego trendu spadkowego (2 283 pkt., charakteryzującego aktualną falę deprecjacji), wzmocniona przebiegiem EMA21 (2 292 pkt.). Warto jednocześnie zauważyć, że w szerszym kontekście obraz rynku nadal faworyzuje podaż, pozostając pod wpływem tzw. Krzyża Śmierci, czyli pro-spadkowego układu EMA50 (2 361 pkt.) i EMA200 (2 383 pkt.).
Krzysztof Pado, DM BDM
Pomimo mocnej wielkanocnej przeceny na Wall Street (Amerykanie nie mieli wolnego poniedziałku), nasz rynek po przerwie zachował się bardzo dobrze. Co prawda WIG20 rano testował 2200 pkt, ale kolejne godziny to obraz rozpędzających się byków. Finisz sesji wypadł na 2239,2 pkt (dzienne maksimum było nawet 10 pkt wyżej), co oznaczało wzrost o 1,3%. Główny indeks naszych zachodnich sąsiadów nie radził sobie tak dobrze, DAX zniżkował o 0,8% (nasz rynek słabszy był jednak przed Wielkanocą, jeżeli popatrzymy w horyzoncie 10- dniowym to jesteśmy w zasadzie na równo). Zielony kolor pojawił się natomiast na Wall Street - o przewadze byków (S&P500: +1,2%) zdecydowało przy tym dopiero ostatnie półtorej godziny handlu. Dziś rano nastroje na rynkach są mieszane. Indeksy w Azji na wzrostowe i spadkowe dzielą się mniej więcej po pół. Lekko na wartości tracą futures na S&P500, minimalnie zyskują kontrakty na DAX. Temat wojny celnej zapewne jeszcze powróci. Dziś chińskie władze skrytykowały oraz zapowiedziały działania ze swojej strony na ogłoszoną wczoraj przez USA listę 1300 towarów objętych cłami (szacuje się, że wartość ich rocznego obrotu to 50 mld USD). Wczorajsza sesja wlała nieco nadziei w serca byków na GPW (ostatni raz dwa z rzędu miesiące, w których spadki przekraczały, to co stało się w lutym+marcu, miały miejsce w 2011 roku) . W średnim terminie do zmiany obrazu sytuacji popyt potrzebowałby jednak co najmniej przebicia spadkowej linii trendu, którą poprowadzić można od styczniowego szczytu (2650 pkt), przez górne zasięgi korekt, które wyprowadzane były w marcu. Obecnie przebiega ona w okolicach 2280 pkt i dość stromo opada. Z danych makro mamy dziś publikacje m.in. wskaźnika CPI dla Polski i strefy euro za marzec, raport ADP (w najbliższy piątek ukaże się comiesięczny raport z rynku pracy) czy indeks ISM dla amerykańskich usług.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
We wtorek publikacji makro w USA nie było. Pozostawały nastroje i polityka oraz technika (średnie 200. sesyjne na indeksach DJIA i S&P 500). Wall Street powinna była pokazać, czy panujące na niej nastroje bardziej odzwierciedla wzrostowa sesja czwartkowa, czy mocno spadkowa poniedziałkowa. Bykom pomagać mogło właśnie to, że na indeksie DJIA blisko już było do średniej 200. sesyjnej, a na S&P 500 średnia ta została jedynie naruszona, co stanowiło zaproszenie do szybkiego powrotu indeksu nad to wsparcie. Nowych impulsów z polityki i geopolityki rynki nie dostały, co zwiększało prawdopodobieństwa odbicia indeksów. Wall Street rozpoczęła sesję bardzo niepewnie. Widać było potężną nerwowość graczy. Indeksy rozpoczęły sesję wzrostem, szybko spadły i zabarwiły się na czerwono, znowu szybko wzrosły i znowu się osunęły. W zasadzie do końca sesji nie było pewne jak się ona zakończy. Końcowa rozgrywka była bardzo dziwna. Indeksy znowu dotknęły linii poziomu neutralnego i na godzinę przed końcem sesji odskoczyły jak oparzone. Tego ruchu już podaż nie skontrowała. Sesja zakończyła się ponad jednoprocentowym wzrostem indeksów. Nie ma to jednak żadnego znaczenia prognostycznego. Pokazuje jedynie jak duża jest zmienność. GPW rozpoczęła sesję wtorkową od wzrostu WIG20. Niewielkie spadki na rozpoczęciu sesji na innych giełdach europejskich pokazały naszemu rynkowi akcji, że świat niespecjalnie przejął się huśtawką nastrojów w USA. Tego zresztą należało się spodziewać. Po godzinie handlu nastroje na europejskich giełdach zaczęły się psuć, a to natychmiast dorowadziło do zabarwienia się naszych indeksów na czerwono. GPW była tym razem silniejsza od innych giełd. Indeksy trzymały się blisko poziomu neutralnego. W okolicach południa, kiedy indeksy na innych giełdach zaczęły powoli odrabiać straty, u nas WIG20 przekroczył linię poziomu neutralnego i zabarwił się na zielono. Potem już było z górki, bo indeksy na innych giełdach szybko odrabiały straty, WIG20 błyskawicznie zyskał ponad jeden procent i nadal rósł. Sesja zakończyła się zwyżką WIG20 o 1,3%, ale MWIG40 zyskał jedynie 0,1%. Czy tak dobre zakończenie sesji przez indeks blue chipów może sygnalizować zwrot na GPW? Może, ale zdecydowanie nie musi, bo jeśli na Wall Street, a co za tym idzie również w Europie, nastroje na giełdach będą „niedźwiedzie" to okaże się, że ten dobry początek drugiego kwartału na GPW był jedynie odreagowaniem poprzednich spadków.