Piotr Neidek, DM mBank
50% zniesienia marcowo-kwietniowej zniżki wciąż blokuje S&P500 przed wyprowadzeniem impulsu w stronę średnioterminowych oporów. Wczorajsza sesja wprawdzie należała do jankeskich byków, jednakże patrząc na indeks szerokiego rynku wciąż można dostrzec sporą podaż na wysokości 2680 punktów. Problem z wybiciem oporu ma także DJIA, który zdołał wczoraj jedynie domknąć lukę bessy powstałą 22 III 2018.r. oraz kolejny raz wyhamował na wysokości 38.2% zniesienia tegorocznej spadkowej fali. Na uwagę zasługuje zachowanie się bondów, które wciąż nie mogą przedostać się poniżej linię długoterminowego trendu wzrostowego. Jankeskie obligacje od ponad dwóch miesięcy pozostają wewnątrz średnioterminowej konsolidacji przygotowując się do mocniejszego ruchu wertykalnego, jednakże jak na razie na rynku nie pojawił się trigger do wyprowadzenia właściwej kontry. Dzisiaj rano kontrakty na S&P500 notowane są lekko powyżej poniedziałkowego sufitu windując tym samym wycenę DAX future o ponad pół procent. Biorąc pod uwagę fakt, iż warszawskie indeksy poruszają się w rytm tego, co jest grane na Deutsche Boerse, należałoby zakładać dodatnie otwarcie nad Wisłą i podjęcie wysiłku w odrobieniu poniedziałkowych strat. Po wczorajszej sesji, lokalną przewagę wciąż mają byki, zatem oczekiwania wobec wtorkowej rozgrywki wydają się być korzystne dla byków. Ciekawie prezentuje się sytuacja na wykresie tygodniowym, gdzie osadzone są dwie świeczki o okazałych, białych korpusach i dopóki WIG20 przebywa powyżej 2248, dopóty outlook na blue chips jest pozytywny. Problem pojawi się wówczas, gdy do piątku indeks ten ześlizgnie się poniżej ww. pułap, niemniej jednak po wczorajszej sesji dzisiaj swoich sił powinni spróbować posiadacze długich pozycji.
CDM Pekao
Początek kolejnego tygodnia na rynkach akcji nie był zbyt udany, wczoraj ogólny obraz rynków akcji na świecie pogorszył się, wzrosło grono rynków zniżkujących i to właśnie one miały wczoraj wyraźną przewagę. Sobotni atak rakietowy USA, Wielkiej Brytanii i Francji na Styrię pośrednio zmniejszył awersję do ryzyka, co było sygnalizowane przez rynek rządowego długu, na którym zdecydowanie przeważały spadki cen. Wyraźny spadek cen ropy naftowej również był efektem braku bezpośrednich sygnałów wskazujących na to, aby militarna akcja USA i sojuszników miała skutkować zbliżeniem do bardziej bezpośredniej konfrontacji z Rosją. Jednak wczoraj rynki akcji wypadły zdecydowanie słabiej niż w piątek, początek dnia przyniósł mieszane zmiany na giełdach azjatyckich z lekką przewagą spadków. Wczoraj nastąpił wyraźny wzrost siły relatywnej JPY, co było w sprzeczności z tezą o spadku awersji do ryzyka sygnalizowanym przez spadek cen obligacji skarbowych. Również EUR zyskiwało na sile relatywnej, co znalazło odbicie w słabości giełd europejskich. Na naszym kontynencie zdecydowaną przewagę miały indeksy zniżkujące, jednak w większości przypadków skala spadków nie była duża. Początkowo nastroje w Europie były całkiem dobre wyraźnie przeważał popyt jednak w miarę upływu czasu podaż akcji zyskiwała przewagę i większość rynków akcji zakończyło dzień w okolicach dziennych minimów. Wydarzeniem dnia na GPW były zaskakujące informacje dotyczące GetBack SA, dementi oficjalnego komunikatu spółki o rozmowach na temat finansowania z PKO BP i PFR które wywołało lawinę podaży akcji i obligacji spółki, a w efekcie późniejsze zwieszenie notowań do końca dnia były szokiem dla większości inwestorów. Niepokój budził brak jakichkolwiek komentarzy, wyjaśnień ze strony spółki. Zakończenie dnia na rynkach amerykańskich było pozytywne, indeksy rynków USA wyraźnie zwyżkowały.
Adrian Górniak, DM BDM
Wczorajsza sesja zaczęła się od zamieszania wokół Getback, które zakończyło się obrotem akcjami i obligacjami spółki. W drugiej części dnia z kolei bardzo ciekawe słowa padły z ust min. Tchórzewskiego, który stwierdził, że „Polsce najbardziej obecnie potrzebna jest elektrownia jądrowa" (WIG Energetyka stracił 1,5% i był to najsłabszy indeks w Warszawie). Na czerwono świeciły również główne indeksy – WIG20 spadł o 0,4%, mWIG40 stracił 0,2%, a sWIG80 0,3%. Patrząc szerzej, rodzimy parkiet nie odstawał od większych europejskich indeksów (DAX i FTSE obniżyły się o 0,3-0,4%). Dużo lepsze nastroje dało się obserwować za oceanem – DJIA zyskał 0,9%, Nasdaq 0,7%, a S&P500 ok. 0,8%. Na rynku surowcowym warto zwrócić uwagę na aluminium, które znajduje się obecnie najwyżej od 2011 roku. W kalendarzu makro mieliśmy już garść danych z państwa środka (PKB za 1Q'18, produkcję przemysłową i sprzedaż detaliczną). W trakcie dnia poznamy m.in. dane z brytyjskiego rynku pracy, a po południu informacje z amerykańskiego rynku nieruchomości oraz odczyt produkcji przemysłowej. W najbliższym czasie na GPW czeka nas paradoksalna sytuacja - zakończenie, a właściwie nałożenie na siebie końcówki publikacji raportów za 4Q'17 i początek sprawozdań za 1Q'18 (w przeciwieństwie do USA, gdzie sezon raportowania za zakończony kwartał nabiera rumieńców; inwestorzy oczekują najwyżej od 7 lat dynamiki wzrostu zysków). Patrząc od strony technicznej, wczorajsza sesja nie przyniosła zmiany obrazu i wróciliśmy do psychologicznego pułapu 2300 pkt. W czarnym scenariuszu przebicie tego poziomu od góry może skutkować zanegowaniem wzrostów, z którymi mieliśmy do czynienia od początku kwietnia i powrotem w okolice 2200 pkt.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Na Wall Street rozpoczął się tydzień, w którym pojawi się mnóstwo raportów kwartalnych spółek. To one (i decyzje Białego Domu) pokierują indeksami giełdowymi. Jeśli chodzi o duże spółki to w poniedziałek przed sesją opublikowały wyniki Bank of America, a po sesji IBM i Netflix. Nastroje w Europie mroziła zapowiedź nowych sankcji przeciwko Rosji, które sekretarz skarbu Steven Mnuchin miał w poniedziałek ogłosić. Jak mówiła w niedzielę Nikki Haley, ambasador USA w ONZ, sankcje miały dotknąć „firm, które zajmują się wyposażeniem" związanym z Basharem al-Assadem i z bronią chemiczną. Okazało się w nocy naszego czasu, że Donald Trump do tych sankcji nie dopuścił. Niepokoiło również bardzo twarde stanowisko Chin, które obiecywały stać przy Rosji nawet w przypadku konfliktu militarnego. Generalnie Europejczycy nie czuli się uspokojeni tym, że chwilowo awantura w Syrii się zakończyła. Z naciskiem na „chwilowo". Dlatego też indeksy europejskie skończyły dzień na czerwono. W tle w USA były raporty makro. W poniedziałek najważniejsze były dane o sprzedaży detalicznej w USA. Dowiedzieliśmy się, że w marcu sprzedaż wzrosła o 0,6% m/m (oczekiwano 0,4%). Najważniejsza składowa to sprzedaż bez samochodów – ona marcu wzrosła tak jak oczekiwano 0,2% m/m. Pojawiły się też jeszcze trzy mniej znaczące raporty. Indeks NY Empire State w kwietniu wyniósł 15,8 pkt. (oczekiwano spadku z 22,5 na 18,6 pkt.). Indeks rynku nieruchomości podawany przez NAHB wyniósł w kwietniu 69 pkt. (oczekiwano, że pozostanie na poziomie 70 pkt.). Zapasy w firmach w lutym wzrosły o 0,6% m/m (oczekiwano 0,6%). Na Wall Street zdjęcie ciężaru, którym było czekanie na atak na Syrię (odbył się, Rosjanie nie ucierpieli, uderzenia zwrotnego nie będzie), doprowadzić powinno z założenia do wzrostu indeksów. Bardzo ostrożne zachowanie giełd europejskich sygnalizowało, że sprawa Syrii nie ma co prawda chwilo większego znaczenia, ale problemy geopolityczne rosną. Amerykanie zachowali się jednak zgodnie z powiedzeniem „nasza chata z kraja". Na chwilę problem geopolityczny zniknął z pola widzenia, a sezon raportów kwartalnych kusił (zapowiadano wzrost zysków o 18,6%). Wyniki kwartalne Bank of America były lepsze od prognoz, ale wyniki trzech banków prezentujących raporty w piątek też były lepsze od oczekiwań, a jednak ceny akcji całkiem mocno spadły. Tym razem akcje Bank of America drożały. Indeksy też szybko rosły. Takie zakończenie sesji wcale nie znaczy, że indeksy będą już tylko rosły. Napięcia geopolityczne i tweety prezydenta w każdej chwili mogą zmienić kierunek indeksów. GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od nieznacznego wzrostu WIG20, ale jak tylko nasi gracze zobaczyli niepewność panującą na innych giełdach europejskich to indeks blue chipów zanurkował i się zaczerwienił. Wzrostowy początek sesji w USA nie tylko nie pomógł GPW – wręcz przeciwnie - WIG20 zanurkował. Potem zachowywaliśmy się tak jak reszta Europy, czyli słabo. WIG20 zakończył dzień spadkiem o 0,44%. Jedynym pozytywem dla obozu byków było to, że obrót był wręcz śladowy. Po prostu na rynku panowała niepewność. Wczorajsze zakończenie sesji w USA powinno jednak dzisiaj Europejczykom pomóc. Przynajmniej we wzrostowym początkiem sesji. Potem zadecyduje to, co będzie się działo na świecie i to bardziej w geopolityce niż w danych makro i wynikach spółek.