Na 80 spółek wchodzących w skład indeksu sWIG80 43 były pod kreską, a ich strata wahała się od 0,2 proc. do 7,9 proc. Najsłabsza była Altus TFI. Jeśli dzisiejsza sesja zakończy się spadkiem indeksu, to będzie to już ósmy spadkowy dzień z rzędu. Tak dotkliwej serii indeks nie miał od listopada ubiegłego roku. Niestety, ale trwająca wyprzedaż idealnie wpisuje się w układ bessy, w który „oficjalnie" indeks wszedł w ubiegłym tygodniu przekraczając granicę 20-proc. spadku, licząc od szczytu z marca 2017 r. Najbliższy zasięg spadku to strefa wsparcia 12 500 – 12 000 pkt. Dotarcie do tego rejonu spowoduje, że MACD będzie wskazywał skrajne wyprzedanie, podobnie jak w styczniu i czerwcu 2016 r., a także listopadzie roku ubiegłego. W tamtych momentach udało się bykom zainicjować silniejsze odbicie, co na gruncie analizy technicznej daje jakąś nadzieje na odreagowanie trwającej wyprzedaży.
Maluchy faktycznie wyglądają dziś najgorzej, ale ani duże, ani średnie spółki nie dają wielu powodów do optymizmu. Na półmetku sesji WIG20 rósł o 0,45 proc. do 2615 pkt. Górne cienie ostatnich kilu dziennych świec sugerują jednak, że brakuje paliwa do kontynuacji korekty. WIG20 nie może przebić się przez 2180 pkt, a przecież najbliższy kluczowy opór to dopiero 2287 pkt. Wsparciem pozostaje natomiast minimum z ubiegłego tygodnia, będące jednocześnie dołkiem trendu, czyli 2108 pkt. Jeśli chodzi o mWIG40 to dziś charakteryzuje się niską zmiennością, próbując przykleić się do poziomu 4250 pkt. Indeks cały czas pozostaje w układzie spadkowym, a bliskość dołka trendu (4195 pkt) sprawia, że warto oswoić się z ryzykiem jego pogłębienia.
Przewagę podaży podczas wtorkowej sesji potwierdzają też statystyki dla spółek. 45 proc. z nich było na półmetku notowań pod kreską, a 27 proc. nad nią. Cały czas utrzymuje się duża dysproporcja między liczbą spółek wyznaczających co najmniej roczne minimum notowań, a liczbą tych, które wyznaczają analogiczne maksimum. We wtorek wczesnym popołudniem relacja pierwszych do drugich wynosiła 15 do 1. Warto dodać, że obroty nie są dziś satysfakcjonujące i po 4 godzinach handlu dochodziły dopiero do 300 mln zł. Wygląda na to, że wchodzimy w okres wakacyjny, który charakteryzuje zmniejszoną aktywnością inwestorów giełdowych.