W takich sytuacjach zawsze odwołujemy się do sprawdzonych narzędzi prognostycznych. A najlepszym z nich jest omawiana przez nas wielokrotnie krzywa rentowności amerykańskich obligacji. Ta „wyrocznia" niezawodnie ostrzegła przed nadejściem wspomnianych dwóch rynków niedźwiedzia (a także wielu innych w bardziej zamierzchłej przeszłości). W tzw. odwróconą krzywą rentowności wbudowane były oczekiwania inwestorów dotyczące załamania gospodarczego. Czy teraz mamy do czynienia z taką sytuacją? Nie. Sprawdzone narzędzie nie wysyła sygnału rychłego nadejścia globalnej recesyjnej bessy.
Być może mamy zatem do czynienia raczej z czymś, co nazwalibyśmy cyklicznym tąpnięciem nierecesyjnym (Amerykanie lubią posługiwać się określeniem „mid-cycle correction", dosłownie „korekta w trakcie cyklu"). A z takimi głębokimi korektami spadkowymi na giełdach mieliśmy do czynienia w latach 2015–2016 oraz 2011.
Oczywiście inną kwestią jest to, jak głęboka może być obecna fala spadkowa na świecie. Czekamy na sygnały kulminacji wyprzedaży, które miały miejsce podczas wspomnianych dwóch poprzednich głębokich korekt, takich jak paniczne odczyty wskaźników nastrojów czy też mocne rozszerzenie spreadów na obligacjach korporacyjnych. ¶
Tomasz Hońdo starszy analityk, Quercus TFI