GPW w środę nadal zachowywała się lepiej niż inne giełdy europejskie. Tam indeksy co prawda nieznacznie, ale jednak traciły, a u nas po kosmetycznym spadku WIG20 szybko ruszył na północ. Niewątpliwie pomagało to, że Partia Pracy w Wlk. Brytanii chce opóźnienia Brexitu. Już przed południem opór na poziomie 2.380 pkt. został przełamany i pozostawało zgadywanie, czy ta doskonała forma naszego rynku utrzyma się do końca sesji.
Przed rozpoczęciem sesji indeksy przyspieszyły w swojej drodze na północ. Widać było, że fundusze bardzo chcą zdecydowanego pokonania oporu i wygenerowania tym samym mocnego, długoterminowego, sygnału kupna. Wzrost WIG20 o 2,03% na dużym obrocie teoretycznie kreuje formację podwójnego dna. Ona zapowiada wzrost indeksu przynajmniej do poziomu 2.680 pkt. Nie ulega wątpliwości, że (jak już w poprzednich dniach pisałem) rozpoczęła się gra funduszy pod rozpoczęcie programu PPK.
Byłaby dużo bardziej wyraźna, gdyby los OFE był przesądzony zgodnie z pierwotnymi założeniem premiera Morawieckiego (25% do FRD, a 75% do prywatnych funduszy). Nawet jednak z wiszącymi nad głową OFE fundusze będą akumulowały akcje. Czasu jest jednak dużo, więc w dowolnej chwili mogą przestać kupować i pozwolić na spadki indeksów.
Od strony technicznej sytuacja jest jeszcze nieprzesądzona. Teoretycznie mamy już formację długoterminowego kupna, ale wymaga ona jeszcze potwierdzenia, bo WIG20 jest niewiele nad poziomem 2.380 pkt., a cofnięcie pod ten poziom anulowałoby (pewnie na chwilę) sygnał kupna.
Dzisiaj odbędzie się posiedzenie ECB i konferencja prasowa Mario Draghiego, szefa banku. Co prawda nic w polityce banku się nie zmieni, ale gracze będą szukali słów, na których mógłby bazować jakiś ruch na rynkach. Bardziej prawdopodobna jest „gołębia" wymowa tych wydarzeń, co zaszkodziłoby euro, ale pomogłoby indeksom w Europie.
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Euforia wśród akcjonariuszy CD Projektu w znaczący sposób przełożyła się na notowania całego indeksu blue chips, który prawie po 11. miesiącach wrócił nad pułap 2400 punktów. Jednakże bez udziału PKO BP, Pekao czy PZU tego typu wyczyn zapewne nie miałby miejsca, dlatego też ojców wczorajszego sukcesu jest wielu wśród spółek notowanych na GPW. Na szczególną uwagę zasługuje sektor bankowy reprezentowany przez indeks WIG-banki, mianowicie benchmark ten zaczął mierzyć się z średnioterminową strefą oporu wyznaczoną przez listopadowo-grudniowe ekstrema. Wczoraj podczas sesji doszło nawet do chwilowego wybicia kilkumiesięcznego sufitu, jednakże pod koniec notowań indeks wrócił poniżej 7840. Pokonanie tego poziomu w cenach zamknięcia stanowiłoby klarowną zachętę do zwyżki w kierunku sierpniowego szczytu, kiedy to szeroki rynek wyznaczał kluczowe na chwilę obecną opory. Ogólne nastroje na GPW poprawiają się z tygodnia na tydzień zaś lokalne problemy z kontynuacją wzrostów takich światowych indeksów jak DAX czy Nasdaq, pozostają lekceważone przez graczy znad Wisły, co może okazać się lekarstwem na zeszłoroczną słabość warszawskiego parkietu. Interesująco przedstawia się sytuacja techniczna na wykresie MSCI Poland, gdzie lokalne opory są wybijane a do granicy hossy (liczonej jak 20% odległość od zeszłorocznej podłogi) pozostało już tylko kilka punktów. Niestety lecz po ostatniej kilkutygodniowej zwyżce jak na razie nie doszło do przełomu zaś utworzony klin rosnący generuje ryzyko ponownego cofnięcia się benchmarku w stronę poziomów ostatni raz testowanych w październiku 2018.r.