Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W USA w poniedziałek kalendarium było pustawe. W zasadzie jedynie wynik kwartalny Caterpillara mógł mieć (negatywny, bo raport był słaby) wpływ na zachowanie akcji sektora przemysłowego, a raport Nvidii (też słaby) na sektor produkcji półprzewodników. Rozwój sytuacji w Wlk. Brytanii przed wtorkowymi głosowaniami (to nie będzie jedno głosowanie) w sprawie poprawek do umowy o Brexicie niespecjalnie poruszał inwestorami w USA (w Europie widać było niepokój). Czekanie na rozpoczynające się już w środę rozmowy USA – Chiny mogły hamować zapędy niedźwiedzi. Wyniki Caterpillar i Nvidii wyzwoliły korektę, którą czekanie na początek rozmów z Chinami w drugiej części sesji hamowało. Mocniej tracił NASDAQ, ale i S&P 500 w połowie sesji spadał ponad jeden procent. Od połowy sesji indeksy zaczęły powoli odrabiać stracony grunt. Udało się to bykom średnio – S&P 500 stracił 0,78%, a NASDAQ 1,11%. To była na razie jedynie niewinna korekta. GPW w poniedziałek zachowała się tak jak jej europejskie odpowiedniki – indeksy od początku sesji spadały. Nasz rynek był wyraźnie słabszy od otoczenia. W połowie sesji WIG20 zszedł poniżej krytycznego poziomu 2.380 pkt. Mocno traciły spółki skarbu państwa: PKO BP, PZU, PKN Orlen i Lotos. Rynek kompletnie nie reagował na poprawę sytuacji na innych giełdach europejskich. Za to chwilowe pogorszenia obóz niedźwiedzi natychmiast wykorzystywał. Zniknął popyt z jeden sesji z poprzedniego tygodnia, a to natychmiast przełożyło się na pokazanie demonstracyjnej słabość GPW. Dopiero w końcówce sesji WIG20 wyrysował sesyjną formację podwójnego dna, dzięki czemu skale zniżki zmniejszył. WIG20 stracił 1,17%, a mWIG40 jedynie 0,19%. Jak widać potrzeba stosowania filtra przy pokonywaniu ważnego oporu/wsparcia bardzo się przydaje. W zeszłym tygodniu WIG20 pokonał 2.380 pkt., ale wzrósł ponad ten poziom nieco jedynie więcej niż o jeden procent. To było zbyt mało, żeby zakładać, że naprawdę powstała roczna formacja podwójnego dna. Indeks powrócił pod ten krytyczny poziom, więc nadal czekamy na definitywne utworzenie formacji (o ile powstanie). Jednak WIG20 nadal (od października 2018) pozostaje w szerokim kanale trendu wzrostowego, a oscylatory nadal podtrzymują sygnał kupna. Dzisiaj na pierwszy plan wejdzie zapewne posiedzenie Izby Gmin w Wlk. Brytanii. Posłowie będą dyskutowali nad sposobem realizacji umowy o rozstaniu z UE. Problem w tym, ze jak na razie nie widać śladu porozumienia. Część Izby chce przesunąć datę Brexitu (w domyśle wycofać się z tego rozwodu), część chce dalszych negocjacji (które odrzuca UE), a część chce „twardego" Brexitu, który podobno wyklucza premier May. Jak widać każde rozwiązania jest możliwe, co nie będzie pomagało obozowi byków na rynkach akcji.
Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku
Pierwszym ciosem dla byków było piątkowe zamknięcie tygodnia poniżej bariery 2400 punktów. Drugim problemem jest negatywna dywergencja pomiędzy WIG20, a WIG20USD oraz WIG – jedynie krajowy indeks blue chips zdołał naruszyć sierpniowe szczyty. Wczoraj zaś uaktywnił się niebezpieczny dla zwolenników grania długich pozycji overlap widoczny na wykresie WIG20, co stanowi realne ryzyko dalszej deprecjacji. Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy nie zdarzyło się jeszcze tak, aby WIG spadał dłużej niż 4 sesję z rzędu zatem po piątkowo-poniedziałkowej przecenie nie pojawił się jeszcze tzw. czasowy overbalance, który stanowiłby kolejny cios dla akcyjnych byków. Niestety nierozwikłanym problemem i czekającym na rozstrzygnięcie, jest niedomknięta luka hossy powstała podczas sesji datowanej na 7 stycznia 2019.r. Sam fakt otwartego okna nie byłby jeszcze niczym szczególnym, jednakże biorąc pod uwagę, że luka znajduje się poniżej dziennej dwusetki daje do myślenia, że WIG może zostać ściągnięty z powrotem pod ruchomą granicę rozdzielającą długoterminowy układ wzrostów od spadków. Presję na spadki widać także na wykresie WIG20USD, gdzie dochodzi do wyraźnego zawężenia się klina zatem od strony timingowej rodzi się realne ryzyko zakończenia trzymiesięcznej korekty wzrostowej. A biorąc pod uwagę, że w ubiegłym tygodniu wypadło okienko czasowe bazujące na wyliczeniach zgodnych z ermanometrią, to poniedziałkowe spadki mogą okazać się triggerem dla ursusów znad Wisły.
Adrian Górniak, analityk DM BDM
Początek tygodnia z pewnością nie będzie zaliczony przez inwestorów do udanych. Duże europejskie giełdy oraz indeksy za oceanem zamknęły się pod kreską. DAX i FTSE spadły po 0,6%, prawie 0,8% stracił CAC40. Wyprzedaż dotknęła także USA – DJIA stracił 0,6%, S&P500 ok. 0,8%, a Nasdaq 1,1% (uwaga koncentruje się na trwającym sezonie publikacji wyników; wczoraj mocno rozczarowały m.in. Nvidia i Caterpillar, a władze obu spółek wskazały na malejący popyt w Chinach). Przy tak słabym otoczeniu ciężko było zakładać, że lepiej zaprezentuje się GPW – finalnie blue chipy obniżyły się o 1,2% i zamknęły się na poziomie 2371 pkt. (choć momentami byliśmy w pobliżu 2350 pkt.), a indeks szerokiego rynku spadł o 0,8%. Nadchodzące dni będą bardzo interesujące pod względem zawartości kalendarium makro. Dziś czeka nas m.in. głosowanie brytyjskiej Izby Gmin nad poprawkami do umowy dot. brexitu, z kolei jutro do głosu dojdą USA, gdzie FOMC opublikuje decyzję ws. stóp procentowych (o 20:30 czeka nas konferencja prasowa szefa FED), przedstawione zostaną też szacunki dot. PKB w 4Q18 i raport ADP. W Waszyngtonie ma także dojść do spotkania wicepremiera Chin Lu He z Robertem Lighthizerem i Stevenem Mnuchinem. Nad ranem na czerwono święcą kontrakty na DAX (lekki minus) oraz na amerykańskie indeksy (po -0,2/0,3%).