Po drodze zdołał spaść już pod kreskę, licząc wynik od początku tego roku, a jego strata sięga około 4,3 proc. WIG20 wraz z bułgarskim SOFIX są w tej chwili najgorszymi z głównych europejskich indeksów. Dla porównania, zwyżka niemieckiego DAX wynosi 13,3 proc., a francuskiego CAC40 12,3 proc.
Wróćmy jednak do sesji czwartkowej, dla której poziomem odniesienia było 2221,82 pkt. Otwarcie sesji wypadło kilka punktów niżej, a po godzinie handlu WIG20 znalazł się przy poziomie 2200 pkt. W kontekście analizy wykresu jest to bardziej psychologiczne niż techniczne wsparcie. Na kilka godzin zadziałało i w kolejnych godzinach indeks dużych spółek oscylował wokół poziomu 2210 pkt. Na godzinę przed zamknięciem znalazł się jednak przy dotychczasowych minimach (2200 pkt), a gwoździem do trumny było otwarcie handlu na Wall Street. Gdy GPW zamykała się, amerykański S&P 500 zniżkował o 1,34 proc., a Nasdaq o 1,55 proc. W efekcie i europejskie indeksy runęły w dół. WIG20 zakończył dzień na pułapie 2179 pkt, co oznaczało spadek o 1,91 proc. Główne indeksy Starego Kontynentu były właściwie w podobnej sytuacji. W gronie dużych spółek tylko dwie zakończyły dzień na zielono: PGE i Tauron. WIG20 spadał głównie przez JSW, PKN Orlen, KGHM i Lotos. Na GPW zniżkują nie tylko akcje dużych, ale i średnich oraz małych spółek. W przypadku mWIG40 w czwartek doszło do przełamania kolejnego zniesienia Fibonacciego, co oczywiście nie jest pozytywnym sygnałem dla posiadaczy akcji średnich firm. W tym gronie w czwartek najsłabszy był Benefit Systems, który zniżkował po raz kolejny od publikacji komunikatu o spodziewanych dużo gorszych wynikach w tym roku. ¶