WIG20 atakuje dzienną dwusetkę

Poranek maklerów: Indeks dużych spółek zaczął poniedziałek od wzrostu o 0,5 proc. Kurs próbuje przebić się przez ważny, ruchomy opór. Jak sytuację i perspektywy na początek tygodnia oceniają analitycy?

Publikacja: 10.06.2019 09:14

WIG20 atakuje dzienną dwusetkę

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Foto: parkiet.com

Ubiegły tydzień wypadł zdecydowanie korzystnie dla akcyjnych byków, którym udało się podnieść WIG20 do poziomów sprzed miesiąca, kiedy to indeks przebijał dzienną dwusetkę. Średnia ta zatrzymała w piątek dalszą zwyżkę i jeżeli czerwcowe podbicie ma się okazać czymś więcej niż tylko kolejną korektą wzrostową, to WIG20 powinien w najbliższych dniach uporać się z podażową strefą rozciągającą się pomiędzy 2283 a 2317.5 punktów. Granice te wyznaczone są min. przez 50% zniesienie ostatniej deprecjacji, MA200_d, EMA_w oraz formację weekly gap, która wciąż wywiera negatywny wpływ na Big Picture. Wprawdzie lokalnie sytuacja techniczna wyraźnie się poprawiła na korzyść akcjonariuszy, o tyle w średnim terminie wciąż obowiązują sygnały typu SELL. Ostrzeżeniem dla graczy znad Wisły może okazać się zeszłotygodniowa czkawka niemieckich byków w okolicy oporu zlokalizowanego na wysokości 12124.5. Pomiędzy środą a piątkiem trzykrotnie dochodziło do próby wbicia się ww. bechmarku nad dolne ograniczenie kanału wzrostowego i wybicie sufitu podażowej świeczki jaka ukształtowała się w ostatnich dniach maja. Z drugiej strony wraz z aprecjacją największych spółek notowanych na Książęca 4 pojawił się silny popyt na złotego. Cross USDPLN został przeceniony o prawie 2%, wskutek czego kilkumiesięczna linia wzrostowej konsolidacji została przerwana. Na uwagę zasługuje także najniższe zamknięcie się EURPLN od sierpnia 2018.r., kiedy to weekly close wypadło na wysokości 4.251. Udany tydzień także mają jankeskie indeksy giełdowe, którym udało się odkręcić większość podażowych sygnałów i są obecnie na właściwej drodze do zaatakowania tegorocznych oporów. Wsparciem na ten tydzień dla S&P500 jest 2728 i do tej wysokości indeks jest bezpieczny a tym samym rozgrywającym na akcyjnych parkietach są akcyjne byki.

Kamil Cisowski, analityk DI Xelion

Zgodnie z tym co wskazywały rano kontrakty futures i rynki azjatyckie, giełdy w Europie i USA zakończyły ubiegły tydzień wzrostami. Skala zwyżek okazała się jednak znacznie większa niż można było oczekiwać. DAX zamknął się 0,8% wyżej niż w czwartek, a mimo to był jednym ze słabszych indeksów na kontynencie. Skala ruchu na francuskim CAC40 była niemal dwukrotnie większa. 0,9% zyskał WIG20, który dziś może zaatakować poziom 2300 pkt.

1,1% zyskało S&P500, 1,7% NASDAQ. Pretekstem do zwyżek okazały się bardzo słabe majowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Zatrudnienie w sektorze poza rolniczym wzrosło o zaledwie 75 tys. przy konsensusie na poziomie 180 tys. O 75 tys. w dół zrewidowano także dane za ostatnie dwa miesiące. Dynamika zatrudnienia spadła z 1,7% r/r do 1,6% r/r, a wynagrodzeń z 3,2% r/r do 3,1% r/r. Zgodnie z tym co przewidywaliśmy w piątkowym komentarzu, negatywna niespodzianka przełożyła się na dalsze spadki rentowności na rynku długu, który zaczął już w pełni wyceniać obniżkę stóp procentowych podczas jednego z dwóch najbliższych posiedzeń (czerwcowego lub lipcowego). Szeroki zakres osłabienia w danych z rynku pracy może sugerować, że nie mamy do czynienia ze zjawiskiem jednorazowym. Dlatego niezależnie od działań Fed, piątkowa euforia jest pewnym zaskoczeniem, tym bardziej, że dane co najwyżej wzmocniły to, co już wcześniej było scenariuszem bazowym. Kolejnym wsparciem były przecieki o porozumieniu na linii USA-Meksyk, które ogłoszono już po zamknięciu.

Prezydent Trump wstrzymał się od wprowadzenia ceł, które miały być karą dla południowego sąsiada Stanów Zjednoczonych za niewystarczające działania podejmowane, by zapobiegać nielegalnej imigracji. Zostały one bezterminowo zawieszone, a porozumienie w sprawie, która nie istniała jeszcze dwa tygodnie temu, będzie dzisiaj pretekstem do kontynuacji ruchu w górę. Nikkei zyskało na zamknięciu 1,2%, a wzrosty w Hong Kongu są w momencie pisania komentarza niemal dwukrotnie wyższe. Podtrzymujemy jednak swoją opinię, że cały problem był tylko zagraniem PR-owym prezydenta, który chciał pokazać jakiś sukces w momencie, gdy będzie o niego bardzo trudno w negocjacjach z Chinami. Interpretowanie porozumienia jako sygnału, że na głównym froncie wojny handlowej również mogłoby dojść do nagłego przełomu, jest naszym zdaniem całkowicie błędne. Im bliżej będzie do spotkania z prezydentem Xi w Osace, tym większej (i uzasadnionej) nerwowości oczekujemy.

Azja pozytywnie odebrała informacje o tym, że dynamika chińskiego eksportu w maju (1,1% r/r) okazała się dodatnia (spodziewano się spadku o 3,8% r/r). Ten fakt przesłonił ważniejszą naszym zdaniem wartość importu, który spadł o 8,5% r/r, bardziej niż oczekiwano, sugerując słabnący popyt wewnętrzny w Państwie Środka. Jest to najgorszy wynik od 2016 r., co każe sobie przypomnieć, jak duży był wówczas wpływ słabnącego chińskiego rynku na dane z globalnej gospodarki. Obecnie najwyraźniej dominuje wiara, że podobnie jak wtedy chiński rząd zrobi „co trzeba", by wzrost powrócił do poziomu sugerowanego przez oficjalne dane, ale nawet jeśli tak miałoby się stać, należy pamiętać, że władze będą dążyć do tego, by ukrywać rzeczywistą skalę podejmowanych przez siebie działań.

Dziś jednak prawdopodobnie czeka nas kolejna dobra sesja, podczas której warto jednym okiem spoglądać na Wielką Brytanię. Boris Johnson, faworyt do objęcia teki premiera, stwierdził właśnie, że 31 października jest dla niego ostatecznym terminem Brexitu, niezależnie od tego, czy uda się osiągnąć porozumienie z Unią. Jest również przekonany, że osiągnie sukces w kluczowych kwestiach, których nie umiała rozwiązać premier May (przede wszystkim granicy z Irlandią), a jego kartą przetargową ma być wstrzymywanie płatności do unijnego budżetu. Jak zauważa Reuters, jego wypowiedzi niepokojąco przypominają buńczuczne słowa greckiego rządu parę lat temu. Przedstawiciele Syrizy też byli wówczas przekonani, że wystarczy postawić europejską administrację pod ścianą, by uzyskać wszystkie ustępstwa, na które liczyli.

Krzysztof Pado, analityk DM BDM

Pierwszy tydzień czerwca był udany dla strony popytowej. Inwestorzy na rynkach akcji z optymizmem przyjęli gołębie głosy płynące z Fed (który dodatkowo dostał podkładkę ze słabych danych z amerykańskiego rynku pracy). Rynek futures obecnie implikuje z 79% prawdopodobieństwem obniżkę stóp na lipcowym posiedzeniu. W piątek udało się także zawrzeć porozumienie na linii USA-Meksyk w sprawie polityki migracyjnej. Zdecydowanie bardziej in plus wyróżniały się w ostatnich dniach rynki rozwinięte. MSCI World zyskał na wartości 4,0% w skali tygodnia (S&P500: +4,5%). Dla MSCI EM stopa zwrotu wyniosła jedynie 1,0%. Na warszawskim parkiecie lokomotywami wzrostu były tym razem spółki telekomunikacyjne (wzrost WIG-Telekom o 14% w tydzień po rewizji oczekiwań rynkowym po podwyżkach cen abonamentów mobilnych w Play). Wystarczyło to do 1,6% zwyżki WIG (przeciwwagą były m.in. spółki paliwowe i energetyczne). W najbliższym czasie uwaga rynków nadal będzie skupiać się na sporze handlowym na linii USA-Chiny i budowaniu oczekiwań pod kończący miesiąc szczyt G20 (możliwe spotkaniu Trump-Xi). W centrum uwagi będzie także zapewne dalsza polityka Fed (w przyszłym tygodniu posiedzenie – ruch na stopach procentowych już teraz byłby dużym zaskoczeniem). Na krajowym podwórku w końcu nastał czas wolny od wyników spółek, jednak nierozstrzygnięty pozostaje nadal temat banków z grupy Getin.

Giełda
Dołek na Wall Street wymazany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Giełda
WIG20 wraca pod szczyt hossy
Giełda
Na giełdzie majówki nie ma. Kursy w piątek reagują na wyniki
Giełda
Odreagowanie WIG20 zatrzymane w połowie środowych spadków
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Giełda
Przed majówkowa wyprzedaż na polskich indeksach
Giełda
Podaż atakuje na finałowej sesji kwietnia