Na razie niebezpiecznej euforii z pewnością nie widać, jeśli chodzi o dane na temat przepływów kapitału w funduszach inwestycyjnych (fund flows) za oceanem. Stratedzy J.P. Morgan pokazują w ostatnim raporcie, że ostatnie kilkanaście miesięcy to ciągły... odpływ pieniędzy z funduszy akcji (łącznie z popularnymi za oceanem ETF-ami). Kapitały napływały i napływają za to do funduszy obligacji – i to właśnie w tej klasie aktywów niektórzy dopatrują się niebezpiecznego optymizmu. A jak to wygląda na dłuższą metę? Ciekawie prezentuje się wskaźnik UBS, który 12-miesięczne saldo napływów do funduszy akcji odnosi do średniej kapitalizacji spółek z S&P 500. Ta miara „miłości" klientów funduszy do rynku akcji nie tylko nie jest na szczytach, lecz paradoksalnie – wbrew rekordom S&P 500 – pogłębia kilkuletnie dołki. Podobne dołki UBS odnotował w latach 2012 i 2009 (dno bessy!). Te dane świadczą o tym, że wbrew pozorom nie tylko nie widać tu oznak niebezpiecznej euforii, lecz raczej symptomy silnego sceptycyzmu co do kontynuacji hossy. Akcje wspinają się zdaniem niektórych analityków po przysłowiowej „ścianie strachu" (wall of worry). Na marginesie warto też wspomnieć, że bardzo podobnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o odpływy z funduszy akcji na naszym rodzimym rynku...