Wzrosty mogliśmy obserwować już w godzinach nocnych. Pomimo, że giełdy w Chinach nie pracowały z racji święta, inne azjatyckie parkiety zakończyły handel na solidnym plusie, co też przełożyło się na dobre otwarcie w Europie. Japoński Nikkei i australijski S&P/ASX 200 zyskały ponad 4%, a Koreański Kospi dodał 3,85%.
Zielony kolor dominował także na Starym Kontynencie, gdzie niemiecki indeks giełdowy zdołał zamknąć się 5,74% wyżej. Tym samym notowania dotarły do strefy oporu przy okrągłym, psychologicznym poziomie 10000 pkt, gdzie znajduje się górne ograniczenie zeszłotygodniowej konsolidacji. Patrząc na inne kraje, francuski CAC40 i londyński FTSE 100 dodały odpowiednio 4,61 i 3,11%. Bardzo dobrze radziła sobie też giełda w Warszawie. Indeks dwudziestu największych spółek (WIG20) zamknął się niemal 5% wyżej, z czego tylko jeden walor zakończył dzień pod kreską (Cyfrowy Polsat -1,4%). Ponad dwucyfrowe wzrosty zanotowały CCC i Santander Bank Polska. Sesja w USA również rozpoczyna się w bardzo dobrych nastrojach, 2,5 godziny od rozpoczęcia handlu w USA główne indeksy giełdowe znajdują się na ponad 5% plusie. Dow Jones i S&P500 dodają 5,2%, a Nasdaq zyskuje 5,1%.
Zdecydowanie lepszy sentyment jest zawdzięczany przez widoczne spowolnienie w dynamice zgonów spowodowanych koronawiusem. O ile pandemia wciąż rośnie, tak w ostatnich dwóch dniach liczba zgonów jest mniejsza, szczególnie w Europie. Co prawda jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, aby mówić o wyhamowaniu rozprzestrzeniania się wirusa, jednak zdania analityków są podzielone, jedni twierdzą, że szczyt zachorowań jest już z nami, a inni że dojdzie do niego w najbliższym czasie. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w ubiegłym tygodniu (w niedzielę również odnotowanych było mniej przypadków, po czym w kolejnych dniach sytuacja się pogorszyła). Aktualnie najgorzej wygląda to w Stanach Zjednoczonych, gdzie na dzień dzisiejszy odnotowano ponad 337 tys przypadków zarażeń COVID-19, z czego prawie 10 tys. to zgony. Jeśli chodzi natomiast o sytuację na całym świecie, z najnowszych danych wynika, że zbliżamy się do 1,3 mln, z czego 70 tys. osób zmarło. Dopóki codziennie kilkadziesiąt tysięcy testów daje wynik pozytywny na obecność koronawirusa, określenie końca pandemii wydaje się bardzo trudne.
Łukasz Stefanik
Analityk Rynków Finansowych XTB