Wpływ na taką kolej rzeczy ma kilka czynników. Międzynarodowy Fundusz Walutowy zdecydował się wczoraj na skorygowanie w dół prognoz dotyczących światowej gospodarki. Według MFW czeka nas najgłębszy kryzys od 1930 roku, co ma oczywiście związek ze skutkami pandemii koronawirusa. Jak wynika z najnowszych szacunków, światowy PKB ma się skurczyć o 3 procent w tym roku, a drugi kwartał ma być najgorszy. Warto też zaznaczyć, że w przypadku gdyby pandemia utrzymywała się dłużej, prognozy mogą ulec jeszcze większej korekcie.
Drugim czynnikiem, który dołuje indeksy giełdowe jest tania ropa naftowa. Pomimo, że kraje OPEC doszły do porozumienia i zdecydowały się na cięcia wydobycia, to nie były one wystarczające by doszło do odbicia na rynku "czarnego złota". Popyt na surowiec jest mniejszy wciąż mniejszy od podaży. W środę baryłka ropy WTI jest notowana poniżej 20$ za baryłkę.
Dodatkowo dzisiaj poznaliśmy fatalne dane ze Stanów Zjednoczonych, które nie pomagają stronie kupującej. Sprzedaż detaliczna w ujęciu miesięcznym wypada najgorzej w historii, a ujęcie roczne pokazało spadek o 6,17%. Ponadto indeks produkcyjny dla Nowego Jorku odnotowano drastyczny spadek do poziomu -78,2 punktów z -21,50 przy oczekiwaniach wynoszących "jedynie" -35 punktów. Rozczarowały także dane o produkcji przemysłowej, które również wypadały gorzej od rynkowych oczekiwań. Jeśli chodzi o sytuację na amerykańskich indeksach, co prawda w godzinach popołudniowych spadki nieznacznie wyhamowują, niemniej i tak znajdują się na solidnym minusie. Najmocniej tracą Dow Jones i S&P500, gdzie spadki przekraczają 2,6%, z kolei przecena na Nasdaq wynosi 1,85%.
Fatalnie radziła sobie dziś także Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie. Indeks dwudziestu największych spółek wymazał wczorajsze wzrosty i zamknął się blisko 3,5% pod kreską. Wśród blue-chipów jedynie CD Projekt zdołał zamknąć na symbolicznym 0,1% plusie, pozostałe spółki zakończyły dzień pod kreską. Najmocniej przecenił się dziś Santander Bank Polska (6,78%)i KGHM (-6,14%).
Łukasz Stefanik