Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Pomimo coraz bardziej licznych sygnałów ostrzegawczych, że ostatni ruch wzrostowy mógł wyczerpać swoją siłę, wśród których wymienialiśmy w ostatnich dniach m.in. zachowanie ropy, europejskie indeksy rozpoczynały sesję na plusach. Taki stan rzeczy nie utrzymywał się długo, wzrosty były stopniowo redukowane, a po południu rozpoczęła się wyraźna fala spadkowa. Została ona zatrzymana w okolicach godziny 14:00 czasu polskiego, na co wpływ mogły mieć m.in. napływające solidne dane o rozprzestrzenianiu się koronawirusa (finalnie przyrost wyniósł na poziomie globalnym niecałe 74 tys., najmniej od ubiegłego wtorku). Po otworzeniu giełdy amerykańskiej Wall Street podtrzymywało odbicie, dyskontując m.in. szósty z rzędu spadek liczb dla Nowego Jorku i wypowiedzi gubernatora Cuomo, który w ostrożny sposób zasugerował, że największe ognisko epidemii w USA ma punkt krytyczny za sobą. Wśród innych źródeł optymizmu wymieniano m.in. częściowe otwarcie gospodarek w części państw europejskich, w tym w Niemczech, choć znany wcześniej temat należał raczej do tych, które używane są post factum, by znaleźć pretekst dla zwyżek. Finalnie DAX wzrósł o 0,5%, nad kreską zamknęły się wszystkie główne indeksy poza IBEX-em (-0,6%). Dobrze radziła sobie GPW, WIG20 wzrósł o 0,9%, a sWIG80 o 1,6%, natomiast 0,6% stracił mWIG40. Jak zwykle w takich przypadkach bywa, słabość średnich spółek wynikała przede wszystkim z silnych przecen ING (-4,3%) oraz Millenium (-5,5%), bardzo silnie spadały też Azoty (-6,1%). Choć WIG Banki zamknął się o 0,3% niżej niż w piątek, PKO, Pekao i Santander wypadały wyraźnie lepiej niż sektor. Jasnym punktem wśród blue chipów były jednak przede wszystkim spółki telekomunikacyjne (Orange i Play), których wyceny rosły po 4,8%.
Optymizm w USA wyparował krótko po europejskim zamknięciu, w miarę jak załamanie na kontraktach na ropę z majowym terminem dostawy przybierało na sile. Finalnie S&P500 straciło 1,8%, ciągnięte w dół przez takie spółki jak Exxon, Chevron, Dow czy Boeing. Kontrakty na WTI z fizyczną dostawą po raz pierwszy w historii zamknęły się na ujemnych poziomach (absurdalnie ujemnych, -37,63 USD, co było oczywiście związane ze zjawiskiem long squeeze), powodując rekordowe contango (rozumiane jako spread między dwoma kontraktami o najbliższych terminach zapadalności). Wprawdzie media ekscytują się głównie ujemnymi cenami, czego kolejną odsłonę możemy zobaczyć dzisiaj (ceny wróciły do okolic zera, ale ostatnia sesja handlu majowym kontraktem może być bardzo nerwowa), ale wybiegając w przyszłość nieco dalej warto zwrócić uwagę na to, że kontrakty czerwcowe też gwałtownie się wczoraj przeceniały pomimo rolowania pozycji z maja. Nawet jeśli właśnie obserwujemy szczytową nadpodaż w USA rodzi to pytanie, czy nie czeka nas rewizja oczekiwań co do poziomów cen ropy w kolejnych miesiącach.
Główne rynki azjatyckie notują około dwuprocentowe zniżki, giełdy europejskie również otworzą się z pewnością na wyraźnych minusach, ale już kontrakty futures na amerykańskie indeksy znajdują się blisko poziomu neutralnego. W sytuacji, gdy informacje o stopniowym otwieraniu gospodarek i spadku dynamiki zachorowań zostały zdyskontowane, trudno znaleźć powody do optymizmu. Factset w ciągu ostatnich dni zrewidował prognozę dynamiki zysków spółek S&P500 z -10,0% do -14,7%. Kalendarz makroekonomiczny nie obfituje w istotne dane, choć ciekawy może się okazać odczyt niemieckiego ZEW.
Zespół Analiz BM Alior Banku
Pierwsza w tym tygodniu sesja za oceanem przyniosła spadki głównych indeksów. Przyczyną tych spadków jest z jednej strony publikacja przez spółki z sektora użyteczności publicznej i deweloperów wyników finansowych za I kwartał 2020 roku. Dla przykładu kurs United Airlines spadł o 4,5% po podaniu informacji o spodziewanym spadku przychodów w I kwartale o ok. 17,4% r/r. Natomiast z drugiej strony potężna przecena majowych kontraktów na dostawę ropy WTI spowodowały prawie 4% przeceny akcji spółek wydobywających ten surowiec m.in. Exxon Mobil oraz Chevron. Globalny spadek popytu na ropę wywołany lockdownem największych gospodarek przy niezmienionym poziomie wydobycia (w szczególności przez producentów z Texasu) doprowadziły do spadku notowań kontraktów, które wygasają w maju na ropę WTI do poziomu -37,63 USD za baryłkę. Oznacza to, że wyczerpująca się ilość wolnego miejsca w magazynach na składowanie ropy zmusza producentów do uiszczenia zapłaty, aby odbiorcy chcieli wziąć ten surowiec. Natomiast ograniczenia związane ze specyfikacją kontraktów na ropę WTI nie dotyczą ropy typu Brent, która mimo, że traciła wczoraj ok. 7% to jej notowania nadal są powyżej 26 USD za baryłkę. Solidne spadki zanotowały również indeksy azjatyckie. Wczoraj chiński bank centralny obniżył stopy procentowe (1-roczną o 20 pb, a 5-letnią o 10 pb), a dodatkowo ministerstwo finansów zapowiedziało wartą 1 bln Juanów emisję obligacji, której wpływy będą przeznaczone na wsparcie wzrostu PKB.
Na polskim parkiecie wczoraj prym wiodły telekomy. Prawie 5% wzrosty Orange i Playa pomogły notowaniom głównego indeksu, który na koniec sesji zyskał 0,9%. Wczoraj PKN Orlen poinformował o przekroczeniu progu 66% głosów na WZA Energii, co oznacza, że przejęcie tej spółki jest na ostatniej prostej. Natomiast dzisiaj presja na kurs ponownie może wystąpić w spółkach z sektora bankowego. Wczoraj po sesji PKO BP podało, że decyzja o obniżce przez RPP stóp procentowych wpłynie na zysk netto grupy w 2020 roku w wysokości 550-600 mln zł. W przypadku rynku szerokiego na sesyjnych maksimach zakończyły się notowania spółek LW Bogdanka, Ultimate Games oraz Data Walk, co może być sygnałem do kontynuacji wzrostów.