Chociaż ciężko bagatelizować rozmiary pandemii, to w porównaniu z marcem istnieje kilka zasadniczych różnic, jeśli chodzi o percepcję sytuacji. Po pierwsze, jesienna fala nie jest tym razem żadnym zaskoczeniem. Po drugie, rządy starają się inaczej reagować – zamiast wprowadzać całkowity lockdown gospodarki, sięgają po częściowe ograniczenia. Po trzecie, inwestorzy zdali sobie sprawę z siły oddziaływania połączonej stymulacji monetarnej (rekordowo niskie stopy procentowe, QE) i fiskalnej (kolejny pakiet fiskalny w USA w jakiejś formie wydaje się w zasadzie przesądzony). Po czwarte, perspektywa opracowania skutecznej szczepionki/leku na Covid-19 wydaje się o wiele bliższa niż siedem miesięcy temu. Oczywiście trudno byłoby jednak upierać się, że nie ma żadnej przestrzeni do negatywnych niespodzianek. Nie wiadomo, jak daleko pójdą ograniczenia aktywności społecznej i gospodarczej – na razie trend jest niekorzystny. Czynnikiem ryzyka pozostają też póki co wybory w USA, zarówno jeśli chodzi o wynik, jak i możliwość oprotestowania przez którąś ze stron.
Podsumowując, wydaje się, że ryzyko powtórki na rynkach czarnego scenariusza znanego z marca jest relatywnie niskie, aczkolwiek nietrudno wyobrazić sobie mniejsze turbulencje w tym trudnym okresie.