Z perspektywą odbudowy zysków spółek wypada się zgodzić. Już ostatnie miesiące przynoszą wyraźną zwyżkę prognozowanego EPS dla MSCI Emerging Markets, która przypominać może epizody z 2009 i 2017 r. A na rynkach wschodzących cykliczne poprawy zysków mogą być imponujące – w poprzednich dwóch wspomnianych cyklach EPS w ciągu ok. półtora roku, dwóch lat rósł odpowiednio o ponad 80 i 50 proc.

Rozbudzone nadzieje studzić może jednak kilka faktów, przynajmniej w średnim terminie. Po pierwsze, od marcowego dołka indeks rynków wschodzących zdążył podskoczyć o ponad 60 proc. i jest o krok od ważnego oporu w postaci szczytu ze stycznia 2018 r. (w wersji dochodowej jest już rekordowo wysoko). Po drugie, tzw. warunki finansowe, z którymi emerging markets są silnie skorelowane, są już rekordowo luźne – przestrzeni do ich dalszego poluzowania jest już niewiele, rośnie zaś przestrzeń do zacieśnienia.

To może oznaczać, że przyszły rok jako całość zgodnie z rynkowym konsensusem okaże się udany dla rynków wschodzących, ale należy liczyć się w międzyczasie z mocną, choć raczej przejściową, korektą rozbudzonego optymizmu rynkowego.