Wydaje się, że przeżywamy to kolejny raz i to jedynie kwestia czasu, kiedy nowe limity budżetowe i nowy „sufit" dla długu zostanie ustalony. Czy będzie jednak tak na pewno? Czy nie jest to zagrożenie, które może doprowadzić do faktycznego załamania na rynkach finansowych?
Kwestie związane z polityką monetarną, możliwym upadkiem chińskiego dewelopera Evergrande czy również pewne zawieszenia w produkcji w Chinach schodzą na dalszy tor. Teraz rynki finansowe patrzą głównie na amerykański rząd i możliwe zawieszenie prac rządu wobec braku możliwości zaciągania kolejnego długu. W zeszłym tygodniu Izba Reprezentantów ledwo przegłosowała ustawę o funduszach potrzebnych na pracę sektora publicznego do końca grudnia oraz jednocześnie zawieszenie limitu zadłużenia do końca 2022 rok. Ustawa ta została jednak zablokowana przez Republikanów w Senacie – żaden z przedstawicieli tej partii nie zagłosował za ustawą. Wobec tego mamy zagrożenie, że rząd przestanie funkcjonować już 15 października, wobec braku środków do zapłaty każdemu, nawet najniżej postawionemu pracownikowi pracującemu w sektorze publicznym. Co więcej, brak możliwości zaciągania kolejnego długu, może teoretycznie wywołać problemy ze spłatą zobowiązań Stanów Zjednoczonych. To oczywiście doprowadzi do mocnego wzrostu stawek rynkowych – nie przez apetyt na ryzyko, a przez obawy o możliwy upadek Stanów Zjednoczonych. Lokalni komentatorzy wskazują, że pieniądze spływające z podatków są niewystarczające do regulowania zobowiązań, co może doprowadzić, że po okresie 15 października – 4 listopada, mogą pojawić się problemy ze spłatą.
Oczywiście cała ta sytuacja jest wielką niewiadomą. Amerykańskie władze zwykle przegłosowywały nowy budżet na prace rządu, a limit długu był podwyższany lub zawieszany – 78 razy od 1960 roku! Wydaje się, że trudno będzie ogłosić bankructwo Stanów Zjednoczonych. Z drugiej strony pewne jest to, że stracą obywatele – nie będą wypłacane zasiłki, nie będzie prowadzona podstawowa pomoc medyczna. To może doprowadzić do zatrzęsienia w gospodarce, a tym samym zatrzęsienia na Wall Street. Już teraz obserwujemy wyraźne cofnięcie na amerykańskich indeksach.
Po silnej wczorajszej wyprzedaży mamy jednak poprawę nastrojów. S&P 500 i Dow Jones zyskują ok. 0,5% na 2 godziny po otwarciu handlu. W Europie wzrosty nierzadko przekraczały 1%. WIG20 próbuje odrabiać ostatnie straty i zyskał 0,67%, jednak nie przekroczył poziomu 2300 punktów.
Michał Stajniak