Z jednej strony pierwsza połowa stycznia przynosi ciąg dalszy zamieszania w sektorze technologicznym. Nasdaq-100 w trakcie mocno zmiennej poniedziałkowej sesji znalazł się na chwilę najniżej od połowy października, po czym został „wyciągnięty" w górę. A to i tak jeszcze nie oddaje całości sytuacji w tym segmencie, bo indeks nierentownych spółek technologicznych, na których skupiła się fala spekulacji po wybuchu pandemii, w ostatnich dniach testował kilkunastomiesięczne minima.
Z drugiej strony pozytywnie na początku roku wyróżniają się rynki wschodzące, których indeks MSCI Emerging Markets zawędrował najwyżej od końcówki listopada ub.r. Wpływ tych wydarzeń widać również na GPW, gdzie indeksy rozpoczęły rok w imponującym stylu. Dużym atutem rynków wschodzących jest to, że po rozczarowującym ubiegłym roku są relatywnie tanie (prognozowane P/E rzędu 12,5). Ale jednocześnie ciągle stoją w obliczu poważnych czynników ryzyka, do których należy choćby mający nadejść już w marcu koniec QE w USA, a potem rozpoczęcie podwyżek stóp procentowych. W ostatnim czasie z Fedu zaczęły nawet docierać sygnały na temat możliwego odchudzania bilansu, czyli operacji odwrotnej do QE.
Trwałość noworocznego ożywienia na rynkach wschodzących może zostać przetestowana już niebawem, gdy ich indeks dotrze do górnego ograniczenia szerokiego kanału spadkowego, w jakim przebywa od niemal roku. ¶