Wciąż nie jest jasne, czym dla Polski ma być rynek kapitałowy

Potrzebna jest jasna deklaracja, jaką rolę w kraju ma odgrywać rynek kapitałowy – mówi Marcin Dyl, radca prawny, partner KMD Legal, a niegdyś wieloletni prezes IZFiA. Jak zauważa, dla branży funduszy sporym ciężarem jest nadmierna biurokracja.

Publikacja: 24.02.2024 10:48

Wciąż nie jest jasne, czym dla Polski ma być rynek kapitałowy

Foto: materiały prasowe

Czy obecnie inwestuje pan w polskie fundusze inwestycyjne? Jak pan postrzega konkurencyjność tych produktów inwestycyjnych z dzisiejszej perspektywy?

Inwestowałem, inwestuję i będę inwestował w polskie fundusze przy wykorzystaniu narzędzi, które są w Polsce. Byłem nawet zaskoczony, kiedy w czasach rygorystycznych obostrzeń związanych z pandemią udało mi się otworzyć rachunek w TFI w pełni online, a identyfikacja została przeprowadzona także ze skanowaniem twarzy. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że technologicznie polski rynek finansowy, w tym funduszy, jest mocny i dobrze pod tym względem rozwinięty. Funkcjonalności systemów bankowych i rynku kapitałowego w Polsce wyglądają zdecydowanie lepiej niż na Zachodzie. Przyczyna jest prosta – gdy rynek funduszy w zachodniej Europie ewoluował dość powoli, my wystartowaliśmy na technologicznie wyższym poziomie, do którego wiele krajów dopiero dąży. To potężna zaleta, której nie do końca doceniamy, bo się do niej przyzwyczailiśmy. Polacy wymyślili kilka dobrych rozwiązań technologicznych na rynku finansowym czy usług masowych, np. w handlu.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Tylko 119 zł za pół roku czytania.

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Fundusze inwestycyjne
Świetny miesiąc obligacji skarbowych. A to dopiero początek?
Fundusze inwestycyjne
KNF na tropie manipulacji funduszu
Fundusze inwestycyjne
Zawierucha w Europie. Co dalej z funduszami ESG?
Fundusze inwestycyjne
Fundusze akcji nie nadążają za GPW
Fundusze inwestycyjne
Coraz więcej akcji przechodzi w słabe ręce. Obligacje pod presją
Fundusze inwestycyjne
Bolesny początek hossy na rynku obligacji