Gdybym ukończył prawo, jak chcieli moi rodzice, pewnie byłbym adwokatem. Jako absolwent filozofii miałem mocno ograniczone pole manewru, musiałem wciąć sprawy w swoje ręce – tak Krzysztof Oleksowicz, absolwent Akademii Teologii Katolickiej, założyciel, prezes i udziałowiec (36,3 proc. akcji spółki) [link=http://www.parkiet.com/instrument/1395,4.html]Inter Cars[/link]u, tłumaczy swoje początki w biznesie.
Pierwsze pieniądze Oleksowicz zarobił w latach 70., wyjeżdżając na saksy. – Zmywałem naczynia, pracowałem w hotelach, czyściłem fasady budynków – wylicza prezes Inter Carsu. – Zarobek był godziwy, postanowiłem jednak robić coś ciekawszego – tłumaczy wejście w branżę motoryzacyjną. Poznał ją od postaw, pracując jako mechanik w Polsce i Niemczech. Potem zajął się sprowadzaniem do Polski aut, a później także części. Importowy biznes przerwał stan wojenny.
[srodtytul]Z górskich szczytów w biznes[/srodtytul]
Los Oleksowicza odmieniła znajomość ze słynną himalaistką Wandą Rutkiewicz. – Wiosną 1982 r., podczas jednej z imprez, Wanda powiedziała mi, że szuka osoby, która pojechałaby z nią po wspinaczkowy sprzęt do Austrii. Przygotowywała się wówczas do wyprawy na K2. Zaproponowała mi, bym jej pomógł – wspomina szef Inter Carsu. Himalaistka załatwiła mu służbowy paszport. Tak Oleksowicz rozpoczął swoją karierę organizatora wypraw. Nie porzucił jednak branży moto. – Przy okazji organizacji wyprawy na Cho-Oyu za 3,5 tys. marek kupiłem w Niemczech ciężarowego mercedesa, którego sprzedałem w Nepalu za pięciokrotnie wyższą cenę – wspomina.
W 1986 roku po raz pierwszy zdecydował się pójść w góry, na Cho-Oyu, szósty szczyt świata (8201 m n.p.m.). Nie dotarł jednak do wierzchołka. – Zabrakło kilkuset metrów – wspomina. Przygodę z górami skończył w 1988 roku, podczas wejścia na szczyt Rita Cuba Blanco w Kolumbii. Na wspinających się spadła lawina, pociągając w dół towarzyszy Oleksowicza – Marka Danielaka i kolumbijskiego alpinistę. – Powiedziałem pas – wspomina.