O możliwym zaangażowaniu się węgierskiego państwa w spór między MOL a Surgutnieftiegazem mówiło się od dawna. Przypomnijmy - Surgut nabył w 2009 r. 21 proc. akcji węgierskiego koncernu od OMV, deklarując chęć nawiązania strategicznej współpracy z MOL. Zarząd węgierskiej spółki odrzucił taką możliwość, wskazując, że nieprzejrzysty rosyjski koncern nie jest odpowiednim partnerem dla MOL.
Na rynku od dawna mówiło się, że władze w Budapeszcie szukają inwestora gotowego odkupić od Surgutu pakiet udziałów MOL. Lokalne media jako potencjalnych kupców wymieniały m.in. energetyczną firmę Sinocor lub PKN Orlen, który miałby wymienić akcje MOL na udziały w rafinerii Możejki.
Sprawa miała nabrać tempa po dojściu przed dwoma miesiącami do władzy prawicowej partii Fidesz, która utworzyła nowy rząd z Viktorem Orbánem na czele. Nowy rząd Węgier zagrał w otwarte karty. - Usiądziemy do rozmów w Surgutnieftiegazem.Nie ukrywamy, że bylibyśmy zadowoleni, gdyby akcje MOL trafiły w węgierskie ręce - poinformował dziś Tamas Fellegi, minister ds. rozwoju. Czy oznacza to, że borykający się z problemami finansowymi węgierski skarb państwa wyloży co najmniej 1,4 mld euro na przejęcie akcji MOL? To mało prawdopodobne, choć nie wykluczone. Komentatorzy są zdania, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wykup tych akcji przez sam MOL.