W przyszłym roku ceny prądu u naszych południowych sąsiadów będą wyższe niż dotychczas. Powód to skokowy wzrost produkcji droższej energii z elektrowni słonecznych. Finansowe skutki tego poniosą teraz odbiorcy.
Jeszcze niedawno analitycy i przedsiębiorcy ostrzegali m.in. przed masowymi zwolnieniami w najbardziej energochłonnych branżach. Dziś te wizje wydają się zbyt pesymistyczne. Gabinet premiera Petra Necasa jest bowiem zdecydowany ograniczyć wzrost cen prądu.
[srodtytul]Plan będzie pojutrze[/srodtytul]
Jak powiedział w zeszłym tygodniu Martin Kocourek, czeski minister przemysłu, rząd szuka rozwiązania, dzięki któremu wzrost kosztów energii byłby w 2011 r. niższy niż o 10 proc. Analizuje możliwości pozwalające osiągnąć ten cel. Minister dodał, że konkretny plan rząd przedstawi 13 października.
Gdyby rząd nie podjął żadnych kroków w celu ograniczenia podwyżek, ceny prądu dla gospodarstw domowych, jak szacował koncern CEZ, mogłyby wzrosnąć w 2011 r. o 18 proc., a dla odbiorców instytucjonalnych, zdaniem analityków – nawet o 20–25 proc.