Jak poinformował „Puls Biznesu”, w pierwszych dniach stycznia udziałowcy Mispolu, reprezentujący w sumie ok. 38 proc. kapitału, podpisali list intencyjny z litewskim funduszem NDX Energija. Od kilku miesięcy dąży on do przejęcia kontroli nad spółką (na razie ma ok. 15 proc.). Litwini w listopadowym wezwaniu płacili 7,2 zł za akcję. Od grupy białostockiej zamierzają odkupić walory po 8,8 zł (ok. 11 proc. powyżej obecnego kursu). Jeśli zrealizują transakcję, będą musieli ogłosić drugie wezwanie. Wówczas cena nie mogłaby być niższa niż 8,8 zł.

Powodów do zadowolenia nie będą jednak mieć inwestorzy, którzy sprzedali akcje w pierwszym wezwaniu po 7,2 zł. Co do zasady, zgodnie z ustawą o ofercie powinni dostać wyrównanie, gdyby drugie wezwanie było po wyższej cenie. Ale w tym przypadku to nie obowiązuje. Powód? – Wyrównanie byłoby konieczne, gdyby w poprzednim wezwaniu przekroczono próg 66 proc. głosów na WZA – wyjaśnia Dajnowicz.

Ostateczna umowa pomiędzy grupą białostocką a NDX ma zostać zawarta do 15 stycznia. Na razie nie wiadomo, co będzie z planami Mispolu dotyczącymi zakupu mięsnego PMB i giełdowych Makaronów Polskich. Na tej ostatniej firmie Litwinom ponoć mocno zależy.

Oprócz NDX, dużym akcjonariuszem Mispolu jest jeszcze Marek Jutkiewicz. Ma prawie  13?proc. Sam zamierzał przejąć kontrolę nad spółką, ale Litwini skutecznie pokrzyżowali mu plany. – Jeśli ogłoszą wezwanie, odsprzedam akcje – twierdzi.