W czerwcu 2012 r. na łamach „Parkietu" zapowiadał pan, że Star-Typ Sport planuje wejście na GPW w ciągu 1–2 lat. Czy plany są nadal aktualne?
O giełdzie myślimy cały czas. Jednak jest kilka aspektów, które jeszcze nas powstrzymują od debiutu. Po pierwsze, w 2012 r. moja rodzina dopiero odkupiła udziały w Star-Typ Sport od firmy Stanleybet. Następnie musieliśmy dokonać restrukturyzacji STS-u i m.in. zainwestowaliśmy sporo pieniędzy w nowy software, wprowadziliśmy zakłady na żywo oraz dokonaliśmy redukcji części punktów bukmacherskich. I gdy wszystko zaczynało funkcjonować tak jak byśmy chcieli, to wtedy pojawiły się pierwsze plany giełdowe.
Czy te plany się skonkretyzowały?
Mamy już pewne doświadczenia z przygotowywaniem firmy do wejścia na giełdę, ponieważ od dłuższego czasu szykujemy do debiutu naszą firmę deweloperską Atal. Jednak na razie nie jesteśmy przekonani do kilku kwestii. Przykładowo fakt, że choć jesteśmy na trzecim miejscu pod względem sprzedaży mieszkań w Polsce i mamy znakomite wyniki finansowe, to naszą spółkę wycenia się zbyt nisko, w granicach 320–350 mln zł. Uważamy że nasza firma jest warta minimum 500 mln zł. Jednak dom maklerski, z którym współpracujemy, musiał przy wycenie brać wskaźniki rynkowe, a wiemy, że to nie jest najlepszy czas na wejście na giełdę.
A co z STS-em?