– Od 20 do 30 proc. klientów „egipskich" decyduje się na zmianę kierunku wyjazdu, z reguły na Bułgarię, Turcję czy Tunezję. Na razie z takiego rozwiązania skorzystało około 100 osób. Sytuacja w Egipcie rozwija się dynamicznie od zamachu wojskowego z początku lipca, nie można wykluczyć, że zdarzenia z ostatniego tygodnia to apogeum konfliktu i teraz będzie spokojniej – mówi Remigiusz Talarek, wiceprezes Rainbow Tours. Dodaje, że spółka nie miała jeszcze żadnego przypadku całkowitej rezygnacji z wyjazdu.
– Egipt to nie więcej niż 7–8 proc. ilości klientów, a w obrotach, ze względu na niskie ceny, nawet mniej. Dodatkowo to nigdy nie był kierunek wysokomarżowy. Nie przewidujemy, aby te zdarzenia miały znaczący wpływ na wynik i rentowność – zaznacza Talarek.