W I kwartale eksport spółki spadł do 31 proc. sprzedaży – głównie w efekcie kryzysu na wschodzie. Harper chce w ciągu najbliższych kwartałów powrócić do struktury przychodów zbliżonej do pół na pół w ujęciu kraj/zagranica.
Pomogą inne rynki
– Podtrzymujemy nasze zapowiedzi po wynikach za I kwartał. Ten rok będzie dla nas wymagający ze względu na ubytki sprzedaży na rynkach wschodnich – głównie w Rosji i na Ukrainie – mówi „Parkietowi" Robert Neymann, prezes Harpera, producenta produktów kosmetyczno-higienicznych. Zaznacza, że bez „efektu Rosji" dynamika wyników jest dodatnia, m.in. za sprawą rosnącej sprzedaży do krajów Bliskiego Wschodu. Zakłada, że w perspektywie kilku miesięcy spółka z nawiązką zapełni lukę powstałą w przychodach w efekcie kryzysu rosyjskiego.
W I kwartale spółka zanotowała około 80-proc. spadek sprzedaży w Rosji i na Ukrainie w ujęciu rok do roku. – Zakładamy jednak, że jak każdy kryzys, tak i ten ma charakter przejściowy i sytuacja wróci do normy w perspektywie średnioterminowej – komentuje Neymann.
Celem zdrowsze finanse
We wtorek Harper zawarł z mBankiem umowę kredytową na 62 mln zł. Dzięki temu spłacił kredyty w BZ WBK.
Na koniec I kwartału wskaźnik długu netto do EBITDA wynosił w spółce 4,48. – Wzrost wskaźnika to pochodna naszych trudności na rynkach wschodnich – problem nie leży w samym zadłużeniu, lecz w erozji wskaźnika EBITDA na skutek sytuacji geopolitycznej w Rosji i na Ukrainie oraz w tym, że należności spływają do nas wolniej – tłumaczy Neymann. Zaznacza, że spółka dąży do tego, aby zredukować poziom tego wskaźnika do 3,5.