Ma to być rekompensata za doprowadzenie przez urzędników do upadku Optimusa. CD Projekt jest prawnym następcą tej spółki.
W zeszłym roku sąd przyznał producentowi gier niewiele ponad 1 mln zł odszkodowania, stwierdził bowiem, że doszło do wydania sprzecznych z prawem decyzji podatkowych i firma poniosła w konsekwencji szereg szkód. Adam Kiciński, prezes CD Projektu, twierdzi jednak, że przyznane odszkodowanie jest zdecydowanie za małe. Wskutek błędnych decyzji urzędników skarbowych i zatrzymania Romana Kluski firma Optimus utraciła bowiem nie tylko reputację, lecz także w latach 2002–2005 przewidywane dochody i musiała ponieść ponad 8,7 mln zł kosztów.
– To, co zaproponował nam sąd, w ogóle nie spełnia naszych oczekiwań. Razem z odsetkami domagamy się 70 mln zł. To nie są pieniądze wpisane w nasz biznesplan, ale staramy się o nie, bo racja jest po prostu po naszej stronie – tłumaczy Kiciński.
Jak zaznacza, sprawa trafiła do sądu drugiej instancji. We wrześniu odbędzie się kolejna rozprawa. Sprawa odszkodowania ciągnie się w sądach już od roku 2006.
Producent „Wiedźmina" w środę po zamknięciu sesji miał zaprezentować wyniki za II kwartał 2015 r. Do tej pory spółka informowała tylko, że w dwa tygodnie od majowej premiery gry kupiono ją w 4 mln egzemplarzy, a trzyletnie nakłady na tytuł zwróciły się już w dniu premiery. W sumie CD Projekt na „Wiedźmina" (łącznie z kosztami marketingu) wydał 100 mln zł.