Czterej nadzorcy swoje decyzje wyjaśniali odejściem Wojciecha Łaszkiewicza i złą oceną działania zarządu Hawe. Aby zrozumieć, dlaczego zamiast odwołać zarząd, nadzorcy oddali pole, trzeba te argumenty czytać razem ze statutem Hawe. – Nie było możliwości odwołania zarządu Hawe, ponieważ dzień przed planowaną datą posiedzenia rady nadzorczej z uczestnictwa w radzie zrezygnował pan Łaszkiewicz. Skutkiem tej rezygnacji był spadek liczby członków rady poniżej statutowego minimum, a w konsekwencji brak możliwości podejmowania przez radę jakichkolwiek uchwał, w tym o odwołaniu zarządu – wyjaśnia Krzysztof Kufel w imieniu swoim, Grzegorza Kuczyńskiego i Łukasza Syldatka.

Według tych gdańskich prawników przed rezygnacją Łaszkiewicza można było dokooptować do rady we współpracy z nim nową osobę. – Tej współpracy zabrakło – mówi Kufel. Według niego z oczywistych względów nadzorcy nie chcieli czekać na uzupełnienie wakatu do walnego zgromadzenia. Hawe zwołało je na październik.

Co dla spółki giełdowej oznacza brak rady? – Trudno odpowiedzieć, nie znając szczegółów. Co do zasady rada nadzorcza jest szczególnie istotna, jeśli sytuacja w spółce jest trudna. Mówiąc kolokwialnie: jeśli jest kłopot, to pomagamy, a nie uciekamy – mówi Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.