Reklama

Podatek od obrotów pochłonie kilka procent zysków detalistów

Wymierzony głównie w sklepy podatek mogą zapłacić nie tylko LPP, CCC, Alma Market czy Empik, ale również m.in. prowadzący stacje benzynowe Orlen i Lotos. Firmy mogą szybko przerzucić nową daninę na klientów.

Publikacja: 27.01.2016 11:30

Podatek od obrotów pochłonie kilka procent zysków detalistów

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik PG Piotr Guzik

Zaproponowany przez Ministerstwo Finansów podatek od sprzedaży detalicznej okazał się nie aż tak groźny, jak wskazywały wcześniejsze zapowiedzi, mówiące o nawet 2-proc. stawce od obrotu. Resort chce opodatkować stawką 0,7 proc. przychody miesięczne nieprzekraczające 300 mln zł i 1,3 proc. ponad tę wartość (przy czym kwota wolna od podatku ma wynosić 1,5 mln zł miesięcznie). Projekt przewiduje też stawkę 1,9 proc. od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i święta. Podatnikami będą wszystkie sieci handlowe i sprzedawcy detaliczni. Nie będzie opodatkowana sprzedaż leków i refundowanych wyrobów medycznych oraz m.in. posiłki przygotowywane przez sprzedawcę, gaz ziemny, woda, ciepło i energia elektryczna.

Głównie odzieżówka

Największa grupą spółek z GPW, które zostaną objęte nowym podatkiem, działa w branży odzieżowo-obuwniczej. LPP wskazuje, że w tym roku podatek może kosztować je 35–40 mln zł, a w CCC może to być 17–19 mln zł. Oznaczałoby to, że tegoroczny wynik EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację) tych firm skurczyłby się odpowiednio o 5,5 i 4,5 proc.

– W krótkim terminie rentowność firm prowadzących sprzedaż detaliczną może spaść, ale zakładam, że każdy segment rynku będzie w odpowiedni sposób starał się podjąć działania dostosowawcze, mające zneutralizować wpływ nowego podatku na wyniki. Spodziewam się, że w branży odzieżowo-obuwniczej będzie to widoczne w procesie przygotowania oferty i ustalania cen produktu najwcześniej od kolekcji jesień–zima 2016 – mówi Maria Mickiewicz, analityk ING Securities. Oznacza to, że trudno liczyć na podwyżki cen przez firmy odzieżowe już dla kolekcji wiosna–lato 2016, która niedługo wejdzie do sklepów. – Wyniki firm z tej branży w II kwartale zapewne będą zatem obciążone nowym podatkiem. W kolejnych sezonach dużo będzie zależało od strategii przyjętych przez poszczególnych graczy. Oczekiwałabym jednak, że ceny zostaną przez detalistów nieco podniesione, tak aby w średnim i długim terminie rekompensować w dużej mierze efekt podatku. Branża pozostaje mocno konkurencyjna, jednak dość powszechny charakter podatku powinien sprzyjać procesom dostosowawczym – dodaje analityczka.

Spore znaczenie dla oszacowania kwoty podatku ma udział sprzedaży weekendowej, objętej wyższą stawką podatku, w całotygodniowych przychodach. Z ankiety przeprowadzonej przez nas wśród spółek z branży wynika, że najczęściej jest to przedział 30–35 proc.

Z naszych szacunków wynika też, że kilkuprocentową część wyników podatek skonsumuje też w innych odzieżowych firmach (pod warunkiem że nie będą prowadzić działań optymalizacyjnych ani podnosić cen). W Bytomiu, Monnari i CDRL może być to 6–7 proc., a w Vistuli – 9 proc. Gorzej sytuacja wygląda w Redanie, który osiąga spore przychody, ale jest mniej rentowny niż konkurencja. Tutaj podatek mógłby pochłonąć w tym roku nawet 19 proc. wyniku EBITDA. W Wojasie wskaźnik ten może sięgnąć 13 proc.

Reklama
Reklama

Alma pod presją

Najbardziej dotkniętą podatkiem firmą z GPW może być Alma Market prowadząca sklepy delikatesowe. W jej przypadku nowa danina może pochłonąć ponad 40 proc. zysku EBITDA w tym roku. Może się też okazać, że podatek sprowadzi wynik firmy poniżej zera, bo średnia prognoz Bloomberga, nieuwzględniająca jeszcze podatku, zakładała wynik w okolicach 0,8 mln zł na plusie.

Piotr Bogusz, analityk DM mBanku, zwraca uwagę, że firmom spożywczym jednak łatwiej jest szybko podnieść ceny niż branży odzieżowej. – W spółkach odzieżowych często metki są dołączane tuż po etapie produkcji w Chinach, więc najczęściej decyzja o podniesieniu cen kolekcji jest podejmowana około pięciu miesięcy wcześniej – wyjaśnia.

W branży dystrybucyjnej podatek może zapłacić Emperia. – Chodzi o sieć sklepów Stokrotka, która może w skali całego roku oddać około 24 mln zł podatku, co stanowiłoby 24 proc. rocznego wyniku EBITDA. Ale przy założeniu, że nie będzie podnosić cen. Moim zdaniem zabieg ten nie powinien być trudny i Stokrotka po podniesieniu cen o 0,7 proc. zneutralizuje wpływ podatku na wyniki – mówi Tomasz Sokołowski, analityk DM BZ WBK.

We wtorek po ponad 5 proc. drożały akcje Eurocashu, co analitycy tłumaczyli reakcją na łagodniejszą od pierwotnie proponowanej wersją podatku. – W przypadku Eurocashu sytuacja nie jest jasna, bo sama firma jest hurtownikiem, ale jej klienci detaliści mogą wywierać na nią presję w postaci żądania niższych cen. Czas pokaże, czy detaliści przerzucą część podatku na hurtowników – dodaje Sokołowski.

W przypadku Komputronika podatek mógłby zabrać prawie jedną trzecią zysku EBITDA, ale niewiadomą są dokładne proporcje przychodów spółki (jaka część pochodzi z dystrybucji, a jaka z detalu – przyjęliśmy podział po 50 proc.).

Paliwowa danina

Z proponowanej wersji podatku wynika, że zapłaciliby go również sprzedawcy paliw. – Według moich obliczeń Orlen w całym 2016 r. mógłby zapłacić z tytułu podatku obrotowego od detalistów 240 mln zł, a Lotos 50 mln zł, co stanowiłoby 4 proc. prognozowanego zysku EBITDA na 2016 r. Orlenu i 3 proc. Lotosu. To są szacunki, przy założeniu, że właścicielami wszystkich stacji są Orlen i Lotos oraz że opodatkowane zostaną także posiłki – mówi Wojciech Kozłowski, analityk Ipopemy Securities. O ile w przypadku Orlenu szacunki różnych analityków dotyczące wysokości podatku są dość zgodne, to tyle szacunki dla Lotosu wahają się w przedziale 25–60 mln zł.

Reklama
Reklama

Eksperci zwracają jednak uwagę, że wciąż sporo jest niewiadomych dotyczących tego, jak będą klasyfikowane punkty franczyzowe oraz jaką część przychodów poszczególnych stacji stanowią posiłki. – Moim zdaniem obie firmy będą starały się przenosić podatek na klientów – w środowisku niskich cen ropy nie powinno być to trudne – dodaje Kozłowski.

[email protected]

Mniej rentowne firmy ucierpią najmocniej

Szacując możliwą do zapłacenia przez giełdowe firmy kwotę podatku, dla uproszczenia założyliśmy, że będzie ona płacona w całym 2016 r. (według Ministerstwa Finansów pierwszym miesiącem obowiązywania nowej daniny ma być kwiecień, więc firmy mogą zapłacić podatek za dziewięć miesięcy). W przypadku firm odzieżowych przyjęliśmy, że jedna trzecia obrotów uzyskiwana jest w soboty i niedzielę (stawka 1,9 proc.) oraz że średnio w 2016 r. w Polsce uzyskiwanych będzie 60 proc. przychodów CCC i 70 proc. LPP, a w dodatku ta ostatnia firma zostanie obłożona wyższą stawką (1,3 proc.) w każdym miesiącu (osiąga ponad 300 mln zł przychodów na miesiąc, w przeciwieństwie do CCC). Największą część teoretycznego zysku EBITDA (liczonego, gdyby nowej daniny nie było) za cały 2016 r. podatek od obrotów może pochłonąć w przypadku Almy Market (43 proc.), Komputronika (około 30 proc.) Emperii (24 proc.), Redanu (19 proc.), Intersportu (17 proc.) i Wojasa (13 proc.). Z branży odzieżowej w pierwszych miesiącach najmocniej mogą ucierpieć mniejsze podmioty, które mają gorszą pozycję negocjacyjną u dostawców i galerii handlowych, ale zdaniem analityków w średnim terminie podatek nie powinien mieć negatywnego wpływu na ich wyniki.

Największą nominalnie kwotę może zapłacić Orlen (240–250 mln zł), ale może ona stanowić zaledwie około 4 proc. zysku EBITDA płockiego koncernu. W przypadku Lotosu podatek rzędu 50 mln zł może zabrać 3 proc. wyniku EBITDA. MR

Opinie

Piotr Nowjalis, wiceprezes, CCC

Szacujemy, że gdyby podatek od obrotu dla detalistów został wprowadzony od kwietnia włącznie, to nasz koszt w tym roku z tego tytułu sięgnąłby 17–19 mln zł. Gdyby dotyczył całego roku, koszt ten byłby niewiele wyższy, bo I kwartał ma najmniejszy udział w obrotach naszej spółki. Spodziewam się, że średnio w tym roku udział polskiego rynku w przychodach CCC sięgnie 60 proc. Natomiast nie oczekujemy, aby w którymś z miesięcy w tym roku nasze przychody przekroczyły 300 mln zł. Biorąc to pod uwagę, szacujemy, że podatek obniży nasz tegoroczny wynik EBITDA o niskie kilka procent. Jest jeszcze parę niewiadomych – nie jest jasne, czy będzie to koszt obciążający podstawę opodatkowania, czy sam zysk netto. Wygląda na to, że obciążenie podatkiem zostanie nałożone równomiernie na całą branżę i wpływ na poszczególne firmy powinien być w miarę jednolity. W krótkim terminie rentowność spółek z branży obuwniczo-odzieżowej zmniejszy się, nie jest to jednak skala, która mogłaby wpędzić firmy w problemy finansowe. MR

Reklama
Reklama

Michał Butkiewicz, dyrektor finansowy, członek zarządu Oponeo.pl

W naszej ocenie jest za wcześnie, by przygotowywać kalkulacje czy oceny nowego podatku, gdyż komunikat Ministerstwa Finansów jest ogólnikowy. Dopiero analiza konkretnych zapisów ustawowych pozwoli na doprecyzowanie, czy, a jeżeli tak, to jaka część naszych przychodów będzie opodatkowana. Trudno obecnie określić np., jak – w kontekście sklepów internetowych funkcjonujących siedem dni w tygodniu przez cały rok – ustawodawca rozumie sprzedaż prowadzoną w dni ustawowo wolne i święta. Należy mieć także nadzieję, że ustawodawca wziął pod uwagę globalny charakter internetu i przy okazji proponowanych uregulowań nie doprowadzi do pogorszenia sytuacji polskich sklepów internetowych w stosunku do zagranicznych, które sprzedają produkty tym samym klientom na polskim rynku. Jednak biorąc pod uwagę kondycję finansową oraz działalność na wielu rynkach europejskich, nowy podatek nie stanowi istotnego zagrożenia dla Oponeo.pl. TDA

Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP

Z naszych wstępnych szacunków wynika, że koszty LPP w związku z wprowadzeniem nowego podatku od sprzedaży detalicznej mogą wzrosnąć o około 35–40 mln zł rocznie. Ta szacowana kwota to przewidywania dotyczące 12 miesięcy, czyli symulacja prognozowanej sprzedaży w całym 2016 r. Jednak na tę chwilę nie wiemy jeszcze, jak ten podatek wpłynie na podstawę opodatkowania z tytułu CIT. Istotne obciążenie stanowi dla nas wyższa (1,9 proc. w porównaniu z 0,7 proc. dla miesięcznych obrotów do 300 mln zł i 1,3 proc. dla obrotów powyżej 300 mln zł – red.) stawka obejmująca handel w weekendy – w tych dniach cała branża odzieżowa wypracowuje bowiem istotną część przychodów. W naszym przypadku

przychody z weekendów to około 30 proc. całkowitej sprzedaży tygodniowej. Bardzo silna konkurencja na rynku sprawia, że nie widzimy możliwości podzielenia się nowym kosztem z klientami – nie przewidujemy zatem wzrostu cen produktów naszych marek. MR

Reklama
Reklama

Jerzy Mazgaj, prezes Almy Market, szef rady nadzorczej Vistuli

Nie wydaje mi się, aby zaproponowany podatek był dobry dla branży handlowej, która i tak już operuje na niskich marżach. Wcześniej premier wskazywała, że podatek ma wyrównać szanse małych i dużych sprzedawców detalicznych, a proponowane stawki wcale do tego nie będą prowadzić, bo między stawką 0,7 proc., dla obrotu do 300 mln zł miesięcznie, a stawką 1,3 proc., dla obrotów ponad 300 mln zł, jest tylko 0,6 pkt proc. różnicy. To nie jest wyrównanie szans. Wcześniej polscy sprzedawcy wskazywali, że wyrównanie szans miała zapewnić stawka 0,2 proc. do kwoty 1 mld zł i 3 proc. powyżej. Wtedy rzeczywiście ci najwięksi płaciliby więcej i szanse byłyby wyrównane. Poza tym nie rozumiem, czemu ma służyć większe opodatkowanie handlu w soboty i niedziele. Będzie to rodziło dodatkowe koszty wynikające z konieczności odpowiedniego księgowania sprzedaży w te dni. W przypadku Almy Market zapłacą częściowo dostawcy, a częściowo zapewne również klienci. MR

Firmy
Zmiany w zarządzie Gremi Media
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Firmy
PKP Cargo wypadło z torów
Firmy
Typy analityków DM BOŚ na 2026 rok. Które spółki polecają?
Firmy
Decora zwiększa sprzedaż na rynkach zagranicznych
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Firmy
Vigo Photonics wchodzi w okres przyspieszonego wzrostu
Firmy
Kurs Sonela pod presją
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama