Chodzi o ustawę, która pozwoli na lokowanie turbin w miejscach zachowujących odpowiednią odległość od zabudowań (10 x wysokość wieży).

– Po 2020 r. w Polsce może zacząć znikać zbudowane dotąd ponad 5 tys. MW w wietrze – przestrzega Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Bo z jednej strony, nie będzie można podnosić efektywności i sprawności turbin w już istniejących elektrowniach wiatrowych dzięki repoweringowi (zastępowaniu starszych instalacji nowymi – red.), a z drugiej, te, które ewentualnie można będzie wybudować w zgodzie z nową ustawą, z powodu niskiej wysokości będą mało opłacalne i przy obecnych cenach referencyjnych dla aukcji nie powstaną.

Jeszcze bardziej dyskryminujące są przepisy dla istniejących farm, gdyż zmiana definicji budowli w odniesieniu do wiatraków spowoduje ponad czterokrotne zwiększenie wysokości podatku od tych inwestycji. – W dodatku zostaną obciążone innym qusi-podatkiem wynikającym z wprowadzenia obowiązkowych opłat za badania techniczne. Ich koszt dla jednego wiatraka to ok. 130 tys. zł co dwa lata. Przy czym muszą je przechodzić zarówno turbiny stare – co miałoby uzasadnienie, jak i te będące na gwarancji i serwisowane przez producentów – wskazuje Cetnarski. Jego zdaniem zwiększenie opodatkowania wywoła falę bankructw w branży i wycofywanie się inwestorów z Polski nie tylko związanych z energetyką wiatrową, ale też innymi gałęziami przemysłu.

W energetykę wiatrową inwestują w Polsce zarówno państwowe koncerny, jak PGE czy Energa, ale też spółki prywatne jak Polenergia i EDF.

Obecnie technologia wiatrowa jest najtańsza w sektorze OZE. – Nasze szacunki wskazują, że koszty wytworzenia energii w Polsce na węglu z nowych mocy to 350–400 zł/MWh i będą rosły. Średni koszt wytworzenia w farmach na bazie przyszłych aukcji to poziom około 330–340 zł/MWh. Dziś w końcowym rachunku klient płaci ok. 6–7 proc. za zieloną energię. Ta wartość będzie malała ze względu na spadające koszty. W przypadku węgla wartość będzie rosła ze względu na wzrost kosztów wsparcia dla nierentownego górnictwa, rosnące koszty CO2 i spadające wykorzystanie elektrowni węglowych – argumentuje Zbigniew Prokopowicz, prezes Polenergii.