– Zgodnie z przedstawionym harmonogramem oferty spółka spodziewa się, że debiut na rynku głównym nastąpi w listopadzie, około miesiąca po przydziale akcji – poinformował nas Rafał Sobczak z zarządu Venture.
Oferta była skierowana tylko do inwestorów instytucjonalnych. Spółka przydzieliła 15 mln akcji – dokładnie tyle, na ile było zapisów. Cenę emisyjną ustalono na 2 zł, zdecydowanie poniżej ówczesnego i obecnego kursu rynkowego. Od kilku tygodni mocno spada, ale w piątek rósł o kilkanaście procent i wynosił niemal 4 zł. Z komunikatów dotyczących przydziału wynika, że gros akcji objęły trzy osoby, obecni najwięksi akcjonariusze spółki: prezes Maciej Jarzębowski (ponad 2,3 mln), wiceprezes Jakub Sitarz (ponad 4,4 mln) oraz przewodniczący rady nadzorczej Mariusz Ciepły (prawie 6,3 mln). Drobni inwestorzy nie kryją rozgoryczenia, narzekając na rozwodnienie kapitału po cenie zdecydowanie niższej od rynkowej. Zapytaliśmy spółkę, z czego wynikało ustalenie ceny emisyjnej na poziomie 2 zł oraz czy akcje oferowano szerzej, również innym inwestorom instytucjonalnym. – Cena emisyjna została ustalona w oparciu o wynik procesu budowy księgi popytu – odpowiedziała tylko.
Tego, że cena emisyjne będzie niższa od rynkowej, można się było spodziewać już wcześniej, bo takie wnioski płynęły z parametrów oferty. Spółka podała, że chciała pozyskać około 35 mln zł, co przy emisji maksymalnej liczby akcji implikowało poziom około 2,3 zł.
Na co firma wyda pozyskane pieniądze? Na zaangażowanie kapitałowe w podmioty z branży nowych technologii zamierza przeznaczyć od 10 do 15 mln zł. Z kolei od 5 do 10 mln zł może wydać na zwiększenie pakietów akcji lub udziałów w kluczowych spółkach portfelowych, a pozostałe 5 do 10 mln zł na inwestycje za pośrednictwem rządowych programów wsparcia, przeznaczonego dla podmiotów typu venture capital.