Tym samym zapotrzebowanie sięgnęło ok. 3,7 mln ton. To dobry wynik, zważywszy, że na świecie i w Europie odnotowano istotne spadki, co było następstwem rozprzestrzeniania się koronawirusa i licznych obostrzeń wprowadzonych w poszczególnych krajach. Na popyt w Polsce ten czynnik też miał wpływ, ale u nas spowodował jednie wyhamowanie tendencji wzrostowej. „Branża tworzyw sztucznych, której intensywny rozwój obserwujemy w Polsce od kilkunastu lat, dość dobrze poradziła sobie z wyzwaniami minionego roku. Cieszymy się, że nie spełniły się ubiegłoroczne obawy co do prognozowanych spadków" – mówi Anna Kozera-Szałkowska, dyrektor zarządzająca Fundacji PlasticsEurope Polska.

W naszym kraju najwięcej tworzyw, bo 33,6 proc., było w 2020 r. wykorzystane do produkcji opakowań. Udział w tym miały m.in. giełdowe spółki: Erg, KGL, Plast-Box i Suwary. Istotne ilości tworzyw wykorzystywano też w budownictwie (25,1 proc.) i motoryzacji (8,1 proc.).

Mimo że produkcja tworzyw w Polsce rośnie, to nadal duża ich część jest importowana. W ubiegłym roku bilans handlu zagranicznego w tej branży wynosił minus 1,83 mln ton surowców i wyrobów. Za kilka lat powinien jednak istotnie się poprawić m.in. za sprawą miliardowych inwestycji realizowanych przez PKN Orlen i Grupę Azoty.

Co ważniejsze, branża z ostrożnym optymizmem patrzy na koleje kwartały. Z badań ankietowych przeprowadzonych przez Fundację PlasticsEurope Polska wynika, że w najbliższych 2–5 latach prawie dwie trzecie firm planuje istotne inwestycje. Te uzależnione są jednak od tego, jak mocno firmom będą doskwierały różne bariery występujące na rynku. Największymi z nich są niestabilne przepisy i brak fachowej siły roboczej. Przetwórcy tworzyw zwracają uwagę na niekorzystne regulacje dotyczące składowania surowców i surowców wtórnych. Ponadto prowadzonej działalności nie ułatwia utrudniony dostęp do dotacji i skompilowane procedury związane z ich uzyskaniem. TRF