Zdarza się, że na zarejestrowanie funduszu otwartego przez Komisję Nadzoru Finansowego trzeba czekać nawet dwa lata, a w najlepszym przypadku cztery miesiące. Jak wynika z badania CFA Society Switzerland, to jednak i tak znacznie więcej, niż potrzebują nadzorcy w innych europejskich krajach. W większości przypadków taka procedura zajmuje zaledwie kilka tygodni. Podobnie złe wyniki jak Polska ma tylko Rumunia (szczegóły na wykresie). KNF nie czuje się winna tej sytuacji, jednak problem dostrzegło Ministerstwo Finansów, które deklaruje, że zamierza usprawnić administrację. „Obecnie przygotowywana jest strategia rozwoju rynku kapitałowego i jedną z prac wykonywanych w ramach tej strategii jest analiza efektywności i długości procesów administracyjnych na krajowym rynku kapitałowym oraz rozwiązań, które mogłyby zaradzić słabościom w tym zakresie" – twierdzi resort, pytany o komentarz do badania CFA.
Jacek Barszczewski, rzecznik Komisji, nie zgadza się z wynikami ankiety przeprowadzonej wśród TFI. – Teza, jakoby „na zarejestrowanie funduszu w Polsce trzeba było czekać nawet 24 miesiące", jest nieprawdziwa – mówi. – Być może chodzi o jakiś szczególny przypadek, kiedy rzeczywiście postępowanie trwało długo, ale jeśli tak rzeczywiście było, to nie bez powodu. Zdecydowana większość wniosków rozpatrywana jest w terminach znacznie krótszych – uważa Barszczewski.
Długie terminy rejestracji rodzą wiele negatywnych konsekwencji dla całego rynku kapitałowego. – Długi okres tworzenia funduszy otwartych oraz ich przekształcania powoduje, że wiele ciekawych i dobrze rokujących pomysłów nigdy nie ujrzało światła dziennego – przyznaje Jacek Janiuk, członek zarządu Skarbca TFI.