Liczba zapytań o raporty Biura Informacji Kredytowej, kierowane przez firmy pożyczkowe, spadła średnio o 60 proc. w ujęciu rok do roku. W rzeczywistości jednak popyt nie cofnął się aż tak bardzo, bo kiedy klient przychodzi do firmy pożyczkowej i ona wie, że nie ma szans na udzielenie mu finansowania, nie wysyła zapytań do bazy danych Biura Informacji Kredytowej, bo ich pozyskanie kosztuje (to zjawisko pogłębia spadek liczby zapytań do BIK). Średnia wartość pożyczki w czerwcu wyniosła 2,3 tys. zł, nieco więcej niż miesiąc wcześniej, ale aż o jedną trzecią mniej niż rok temu. – To wynika z zaostrzonej polityki kredytowej przez firmy pożyczkowe. Niepewność gospodarcza i niekorzystne zmiany regulacyjne zmuszają branżę do ograniczania ryzyka, aby w ten sposób minimalizować potencjalne straty z tytułu niespłaconych pożyczek – mówi Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynku Finansowego. Wskazuje na wprowadzone w kwietniu mocne cięcie maksymalnych przychodów, jakie firmy mogą czerpać z innych źródeł niż odsetki. Dodatkowo mocno obniżono stopy procentowe, co uderza także w wynik z odsetek.
– Prawdopodobnie sprzedaż pożyczek będzie rosła wobec obecnych poziomów, ale będzie to delikatny wzrost. Dużo firm przebudowało swoją ofertę w taki sposób, że oferuje głównie pożyczki krótkoterminowe przede wszystkim do 30 dni. Długoterminowe pożyczki ratalne, które są najkorzystniejsze dla konsumentów, są udzielane jedynie najlepszym klientom. Wiemy też, że są firmy, które przymierzają się do ogłoszenia upadłości lub to już zrobiły oraz takie, które chcą z polskiego rynku się wycofać. Ograniczenia limitu kosztów pozaodsetkowych spowodowało, że firmy, które nie zainwestowały w przeszłości w narzędzia i procesy zarządzania ryzykiem, nie mają szans być rentowne – mówi Tomasz Fedyna, prezes Wongi. Dodaje, że rezultatem nowych regulacji jest gorsza oferta dla klientów i ograniczenie jej dostępności. To może spowodować rozwój szarej strefy, gdzie brak regulacji może obrócić się przeciwko klientom. MR