Kiedy mowa jest o rynku kontraktów terminowych, na warszawskiej giełdzie wielu inwestorom kojarzy się on przede wszystkim z futures na indeksy giełdowe. To one, a przede wszystkim pochodne na indeks WIG20, są najczęściej wybieranym instrumentem na rynku terminowym. Tak przynajmniej jest w teorii. Czerwcowe statystyki giełdowe pokazały jednak coś innego. Król został nieoczekiwanie zdetronizowany.
Składowa czynników
Wolumen obrotu kontraktami na indeksy w czerwcu wyniósł 521 tys. sztuk i faktycznie stanowiło to znaczną część aktywności inwestorów na rynku terminowym. Okazało się jednak, że nie był to wcale najlepszy wynik. Tym mogą się pochwalić kontrakty na waluty. Wolumen obrotu nimi wyniósł w ubiegłym miesiącu 587,8 tys. sztuk.
Statystyki te, biorąc pod uwagę kontekst historyczny, mogą zaskakiwać. Do tej pory to jednak kontrakty na indeksy były pierwszym wyborem inwestorów, o czym też świadczą statystki. W okresie od stycznia do maja, w każdym miesięcu, to właśnie one charakteryzowały się największym wolumenem obrotu. Skąd więc ta zmiana?
– W czerwcu mieliśmy do czynienia z większą zmiennością na rynku walutowym. Wyraźnie umacniał się dolar, co miało także wpływ na notowania złotego. Kontrastowało to z zachowaniem indeksów warszawskiej giełdy, gdzie zmienność była niższa, a to przecież zmienność jest solą rynku pochodnych – mówi Rafał Sadoch, analityk BM mBanku. Zmienność na rynku walutowym zagwarantował m.in. Fed, który zaskoczył jastrzębim przekazem. Swoje pięć groszy dołożyła także Rada Polityki Pieniężnej, która dała do zrozumienia, że na razie nie ma mowy o podwyżkach stóp procentowych w Polsce.
Warto jednocześnie zwrócić uwagę na jeszcze jeden ciekawy fakt. Wolumen obrotu kontraktami na waluty zbliżał się do tego, który notowały futures na indeksy w miesiącach wygasania kontraktów. Tak było chociażby w marcu tego roku, gdzie różnica w wolumenie obrotu wynosiła niecałe 50 tys. Podobne zależności były też widoczne w 2020 r. Tymczasem przykładowo w kwietniu różnica ta wynosiła ponad 230 tys. sztuk, zaś w maju było to aż 373 tys.