Nadzorca polskiego systemu energetycznego, Polskie Sieci Elektroenergetyczne, przygotował aktualizację planu rozwoju sieci. Operator uaktualnia potrzeby rozwoju sieci przesyłowych zgodnie z rosnącą liczbą umów przyłączeniowych i warunków nowych źródeł do produkcji prądu. Ruszyły konsultacje planu, które potrwają do 5 kwietnia.

Jak wyjaśnia operator, dokument „Plan rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną na lata 2025–2034” zawiera wariantowe scenariusze rozwoju, plany rozbudowy infrastruktury przesyłowej oraz wyniki analiz wystarczalności zasobów wytwórczych. W związku z potrzebami podłączeń nowych źródeł energii i rozprowadzeniem energii po kraju potrzebne będą inwestycje uwzględniające budowę 4850 km torów nowych linii 400 kV, 28 nowych i 110 zmodernizowanych stacji oraz lądowej linii stałoprądowej. Koszt tych inwestycji to 64 mld zł do 2034 r. Pozwoli m.in. na wyprowadzenie do ok. 18 GW mocy z morskich elektrowni wiatrowych, 45 GW z elektrowni fotowoltaicznych, ponad 19 GW z farm wiatrowych oraz przyłączenie elektrowni jądrowej na Pomorzu (3,7 GW), która także ma już warunki przyłączenia do sieci. Według analiz PSE w 2034 r. źródła OZE mogłyby dostarczyć, w zależności od scenariusza, od 162 do 212 TWh energii rocznie, jednak ich realna produkcja będzie na poziomie 139–163 TWh, co przekłada się na 55–58 proc. udziału w krajowej produkcji.

Plan PSE wskazuje także – na bazie obecnie zgłoszonych do podłączenia instalacji – że w kolejnych latach potrzebne będą dodatkowe moce wytwórcze do produkcji prądu poza tymi już zgłoszonymi. Wymagana dodatkowa moc dyspozycyjna, której brakuje, rośnie. W 2025 r. zabraknie ok, 1,4 GW mocy, a w 2034 r. już 6,8 GW. Te szacunki nie uwzględniają jednak możliwego importu energii, a kalkulowana moc z OZE została obliczona w ostrożny sposób. Niemniej liczby pokazują, że bez nowych, jeszcze niezgłoszonych inwestycji bezpiecznej rezerwy do prawidłowej pracy systemu może brakować.

Eksperci doceniają dokument, wskazując, że jako jeden z pierwszych pokazuje, jak realnie może wyglądać energetyka za parę lat. – W raporcie PSE widzimy podniesienie ambicji klimatycznych w Planie Rozwoju Sieci. Mowa jest o elektryfikacji sektorów innych niż elektroenergetyka i współpraca z operatorami sieci dystrybucyjnych – mówi Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat zajmującej się transformacją energetyczną. Warto także skupić się na udziale produkcji energii z węgla w połowie w 2034 r. – Ma ona wówczas spaść poniżej 10 proc., a obecnie przecież to blisko 60 proc. Z kolei w innym rządowym dokumencie to ok. 40 proc. w 2030 r. To jednak dane PSE odzwierciedlają tendencje rynkowe – mówi Michał Hetmański.