Energa, jedna z czterech największych spółek elektroenergetycznych w kraju, szuka prezesa. Postępowanie kwalifikacyjne właśnie ruszyło, a termin składania kandydatur upływa 4 marca. Otwarcie zgłoszeń nastąpi 6 marca. Spośród kandydatów spełniających wymogi zostaną wyłonieni ci, którzy w ocenie rady nadzorczej spełniają wymagania do wykonywania funkcji prezesa. Rozmowy kwalifikacyjne odbywać się będą z nimi od 7 do 11 marca w Warszawie. Obecnie Energą nadal kieruje Zofia Paryła, a wiceprezesami są Michał Perlik oraz Janusz Szurski.
Z kolei cztery dni później zakończą się przesłuchania na prezesa Grupy Orlen, który sprawuje kontrolę nad Energą.
W tle ważą się losy dokończenia fuzji obu tych podmiotów. Sprawa nie została bowiem dotąd zakończona. Wszystko przez opór akcjonariuszy mniejszościowych. W czwartek 29 lutego odbędzie się rozprawa dotycząca delistingu Energi z GPW w sądzie drugiej instancji. Chodzi o wyrok ws. uchylenia uchwały NWZ Energi dotyczącej zdjęcia spółki z giełdy. – W pierwszej instancji przed sądem w Gdańsku w listopadzie 2022 r. mieliśmy pozytywne dla nas rozstrzygnięcie, sąd potwierdził nasze zastrzeżenia. Stwierdził, że zostaliśmy pokrzywdzeni w efekcie tej uchwały. Teraz jesteśmy na ostatniej prostej do rozstrzygnięcia tej sprawy – mówi Jan Trzciński, reprezentujący ponad 1000 osób – drobnych akcjonariuszy Energi zrzeszonych w fundacji „To co najważniejsze”. Uchwała ta, zaproponowana przez Orlen, miała umożliwić wykup akcji należących do drobnych akcjonariuszy (mają obecnie 9,08 proc. udziałów oraz w kapitale 6,72 proc. w głosach), pozwalając na domknięcie przejęcia spółki przez grupę. – Tak się nie stało. Akcjonariusze zaskarżyli uchwałę o delistingu. Rosnącymi szansami na pozytywne rozstrzygnięcie sprawy dla tych akcjonariuszy oraz dużym niedowartościowaniem spółki można tłumaczyć ostatnio obserwowany skok wartości akcji spółki – dodaje nasz rozmówca. W jego opinii Orlen – przejmując większość akcji Energi – celowo kumulował odpisy aktualizacyjne oraz zatrzymywał zyski w spółkach zależnych, aby pokazać słabość spółki, zniechęcić do niej inwestorów i w ten sposób uzyskać akceptację niskiej ceny w wezwaniach. – Sąd pierwszej instancji stwierdził nawet, że Orlen zrobił to celowo – dodaje Trzciński.
Co może zmienić ewentualne pozytywne rozstrzygnięcie dla akcjonariuszy mniejszościowych? – Orlen będzie musiał ogłosić kolejne wezwanie zmierzające do delistingu, proponując wyższą cenę, lub będzie musiał utrzymać Energę na giełdzie. Podtrzymanie wyroku z pierwszej instancji może skutkować m.in. pozwami tych, którzy dokonali sprzedaży akcji (ze strachu o delisting) w drugim wezwaniu – wyjaśnia Trzciński. Takich zagrożeń prawnych dla całej fuzji pojawia się więcej.