Rozporządzenie dotyczące zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej pochodzącej z OZE na 2023 r. zostało pod koniec lipca opublikowane w Dzienniku Ustaw. Wysokość obowiązku określono na 12 proc. To spadek z poziomu 18,5 proc., który obowiązuje na ten rok.

Jednocześnie pozostawiono bez zmian wysokość obowiązku dotyczącego certyfikatów przyznawanych producentom energii elektrycznej z biogazowni rolniczych. W przyszłym roku wyniesie on 0,5 proc.

Tak zwany obowiązek OZE realizuje się m.in. poprzez zakup świadectw pochodzenia. To jeden z systemów wsparcia OZE. W zamian za produkcję energii z OZE producenci otrzymują tzw. zielone certyfikaty, które mogą zostać sprzedane za pośrednictwem Towarowej Giełdy Energii. Ministerstwo Klimatu i Środowiska ustanawia wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia potwierdzających wytworzenie OZE. Chodzi o określenie ilości energii elektrycznej, którą przedsiębiorstwa obrotu energią muszą pozyskać z OZE. Ustanowienie odpowiedniej wysokości obowiązku OZE ma przyczynić się do zapewnienia przewidywalnych warunków funkcjonowania rynku OZE dla wytwórców uczestniczących w systemie świadectw pochodzenia. MKiŚ poprzez określenie takiego poziomu steruje de facto popytem i podażą zielonych świadectw pochodzenia w zależności od ceny, a ta od momentu kryzysu energetycznego rosła.

Przy obecnych cenach energii elektrycznej producenci energii z OZE, gdzie koszt pozyskania energii ze słońca czy wiatru jest zerowy, zarabiają coraz więcej. Przykładem jest sektor OZE w PGE. W I kw. 2022 r. zysk EBITDA Grupy PGE wyniósł 2,6 mld zł, a EBITDA sektora Energetyka Odnawialna wyniosła po raz pierwszy w historii 0,5 mld zł, co stanowi wynik o 159 proc. wyższy w odniesieniu do roku poprzedniego.

Przyjęty poziom spotkał się z zadowoleniem spółek energetycznych. PGE i Tauron proponowały poziom rzędu 12–13 proc. Tauron obniżenie obowiązku OZE argumentuje możliwością zmniejszenia obciążeń dla odbiorców końcowych, przy jednoczesnym zapewnieniu stabilnej sytuacji wytwórców korzystających z systemu wsparcia. Co ciekawe, podobną propozycję na etapie konsultacji złożyła prywatna Polenergia – interesy wszystkich uczestników rynku, w szczególności wytwórców i odbiorców końcowych, powinno równoważyć ustalenie poziomu obowiązku na poziomie 13 proc. – argumentowała na etapie konsultacji spółka. Zupełnie inaczej do sprawy podeszła PGNiG Termika, która podkreślała, że w projekcie propozycja zmiany obowiązku może prowadzić do zagrożenia rentowności funkcjonowania istniejących jednostek wykorzystujących biomasę, w tym jednostek kogeneracyjnych korzystających z systemu zielonych certyfikatów. Przeciwne tak dużemu obniżeniu obowiązku były branże bankowa i OZE.