W budżetach zatwierdzanych w końcówce ubiegłego roku uwzględnili oni wyższe wpływy z tego tytułu. Teraz mają problem, bo muszą zwracać nienależnie pobraną daninę. Jak wskazuje Stowarzyszenie Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej (SGPEO), powołując się na dane prezentowane w uzasadnieniu do nowelizacji przez Ministerstwo Energii, różnica dla działających w naszym kraju 5,8 GW mocy wiatrowych wynosi ok. 466 mln zł (szacowany wymiar podatku w skali kraju przed wejściem w życie ustawy wiatrakowej od części budowlanej wynosił 247,5 mln zł, a po jej wejściu w życie należność liczona od części budowlanej i technicznej sięgała 713,5 mln zł – red.).
– Nie wykluczamy wszczęcia postępowań odszkodowawczych wobec Skarbu Państwa i skierowania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego – mówi Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica i przewodniczący SGPEO. – Wadliwe regulacje doprowadziły na skraj bankructwa wiele farm wiatrowych, a teraz stawiają w niekorzystnym położeniu gminy. Konsekwencje ponoszą zarówno samorządy, jak i inwestorzy, choć obie strony ostrzegały przed takim scenariuszem, kiedy te przepisy wchodziły w życie – zauważa Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. PSEW chce wyjść naprzeciw gminom, które w 2018 r. nienależnie pobrały wyższy podatek od takich elektrowni. Inwestorzy wyrazili zgodę, by te pieniądze były zadatkiem na poczet ich przyszłych zobowiązań.