– Przyjęcie planu w opublikowanym kształcie obniżyłoby potencjał rozwoju energetyki wiatrowej w polskiej strefie Bałtyku o 4–5 GW w stosunku do jego poprzedniej wersji – twierdzi Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. W praktyce oznacza to, że mogłoby tam powstać nie prawie 12 GW, tylko 7–8 GW. – To nadal dużo, ale może się okazać niewystarczająco, by przyciągnąć do Polski zagranicznych producentów tych urządzeń – uważa szef PSEW. Podkreśla jednocześnie, że projekt planu nie dopuszcza możliwości ulokowania morskich farm wiatrowych w nowych obszarach, które wraz z rozwojem technologii mogłyby istotnie zwiększyć krajowy potencjał zielonej energii z Bałtyku. – Uchwalenie opublikowanego obecnie planu zablokuje rynek na wiele lat. Co więcej, może również utrudnić polskim spółkom, wśród których są także Enea i Tauron, pozyskanie pozwoleń niezbędnych do przygotowania własnych inwestycji – podkreśla Gajowiecki.
Także Konfederacja Lewiatan postuluje ponowną weryfikację projektu pod kątem konfliktu z przepisami wynikającymi z innych pozwoleń i zezwoleń, m.in. na wznoszenie czy układanie kabli i rurociągów, decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach i pozwoleń na budowę. – Zapisy planu próbują zastępować te decyzje, a także ingerować w już prawomocnie wydane, co jest niezgodne z prawem – zauważa Dominik Gajewski, radca prawny Konfederacji Lewiatan.
Z naszych informacji wynika, że projekt obcina o 8 proc. potencjał jednej z farm wiatrowych Polenergii z już wydaną decyzją środowiskową. Ale wskazany przez PSEW ubytek nasuwa podejrzenia, że poszkodowanych będzie więcej.
Zaawansowane projekty prowadzą Polenergia i PGE. Prace przyspieszyły też w Orlenie.
Projekt był przedmiotem dyskusji podczas zaplanowanego na czwartek posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. morskiej energetyki wiatrowej.