Od początku miesiąca notowania indeksów w USA znajdują się w fazie korekty. S&P 500 stracił 4,6 proc., a Nasdaq Composite 4,8 proc. Skala schłodzenia nie jest duża, ale fakt, że oba indeksy przebiły już średnie z 50 sesji zwiększa ryzyko, że niebawem rozmiar przeceny może się powiększyć. Zwłaszcza, że rynek amerykański przeliczył się w sprawie obniżek stóp procentowych. Odczyt wyższej od oczekiwań inflacji za marzec (CPI 3,5 proc., CPI bazowy 3,8 proc.) sprawił, że szanse na obniżkę stóp w czerwcu, według modelu CME FedWatch spadły do 17 proc. Prawdopodobieństwo, że cięcie nastąpi na lipcowym posiedzeniu, wynosi obecnie 43 proc., co oznacza, że bazowy scenariusz trzech obniżek w tym roku może już bazowym nie być. W taką retorykę wpisało się też wtorkowe wystąpienia szefa Fedu, który powiedział, że w związku z odczytami CPI termin pierwszej obniżki stóp może się oddalić. Dolar i rentowność amerykańskiego długu poszły więc w górę, a rynki akcji w dół. Rykoszetem otrzymały też giełdy krajów wschodzących, w tym GPW.
Indeks WIG20 spadał w minionym tygodniu nawet do 2383 pkt. Średnia z 50 sesji została naruszona, „zapachniało” większą przeceną i w branżowych mediach zaczęły pojawiać się zwiastuny końca hossy. Druga połowa tygodnia pokazała jednak, że wsparcie działa, a rynek ma jeszcze wzrostowe paliwo. Widać to było szczególnie w czwartek, gdy mimo przyłożenia podaży na początku sesji, WIG20 wyszedł finalnie na plus i domknął wtorkową lukę. Patrząc od strony technicznej – obrona średniej stanowi argument, że korekta skończy się w wariancie krótkoterminowym i jeszcze w kwietniu możemy zobaczyć WIG20 powyżej 2500 pkt. Taki scenariusz stanie się jeszcze bardziej realny, jeśli Wall Street również „przyjmie” wariant krótkoterminowy.
Dla byczej otuchy warto nadmienić, że druga i trzecia linia warszawskiego parkietu też korzystają ze średniej z 50 sesji. Indeks mWIG40 wprawdzie przebił ją we wtorek dość wyraźnie, ale w ostatnich dniach wrócił do tej linii. Indeks sWIG80 z kolei do średniej nawet nie dotarł i na razie korzysta z „magii” okrągłego poziomu 24 000 pkt. Na ten moment można więc powtórzyć znany frazes „spokojnie to tylko korekta”. Nasz rynek pozostaje w układzie hossy, a chwilowe schłodzenia są naturalne. Martwić będzie się można wtedy, gdy wspominana tu średnia pęknie, skala korekty przekroczy 15 proc., a na horyzoncie pojawi się wolniejsze wersja średniej, czyli 200-sesyjna.