Marzec przyniósł kontynuację rynkowego osłabienia na warszawskim rynku akcji. Widoczna była ona szczególnie w segmencie dużych spółek. W I połowie miesiąca WIG20 spadał bowiem do 2286 pkt, a więc wyznaczył nowy dołek korekty. Kolejne sesje upłynęły natomiast na walce o utrzymanie się powyżej 2300 pkt. Można powiedzieć, że zrealizował się scenariusz wynikający ze styczniowo-lutowej formacji podwójnego szczytu. Notowania wykonały bowiem niemal w punkt zasięg zniżki wynikający z wysokości owej formacji. Ostatni ruch boczny nad 2300 pkt i historyczne statystyki przemawiają za odbiciem w górę, ale o tym za chwilę.
Warto bowiem dodać, że w marcu, nie licząc ostatniego tygodnia, średnie i małe spółki zachowały relatywną siłę. Indeks mWIG40 wyznaczył nowy szczyt wzrostowej tendencji 4289 pkt, podobnie jak sWIG80 (nowe maksimum w jego przypadku to 12 119 pkt). Schłodzenie z minionego tygodnia to całkiem naturalnych ruch, być może wręcz potrzebny. Indeksy, zwłaszcza ten grupujący maluchy, grzały na północ nieprzerwanie od kilku miesięcy. Realizacja części zysków wisiała więc w powietrzu, zwłaszcza że pojawiły się ku temu argumenty fundamentalne (inwersja krzywych rentowności w USA, słabe dane makro z Niemiec, obawy o Włochy, powrót kwestii OFE). Skala zniżki jest, przynajmniej na razie niegroźna. Notowania obu indeksów zachowały sekwencję coraz wyższych dołków i poruszają się powyżej średnich kroczących z 50 i 200 sesji. To wszystko daje solidną bazę pod kwietniowe odbicie. A tego ostatniego można się spodziewać, bo tak podpowiadają historyczne statystyki dla indeksu WIG.
Jak co miesiąc sprawdziłem, jak indeks szerokiego rynku zachowywał się w przeszłości. Okazuje się, że czwarty miesiąc roku jest dla niego... bardzo udany. To po styczniu, lipcu i grudniu najlepszy miesiąc w roku. WIG rośnie bowiem w tym okresie średnio o 3,6 proc. Nawet jeśli pominiemy w kalkulacji wartości skrajne (wzrost o 41,9 proc. w kwietniu 1995 r. oraz spadek o 24,2 proc. w kwietniu 1994 r.) to średnia sięga 3,2 proc. Mediana zmian też jest dodatnia i wynosi 2,3 proc. To efekt tego, że na 28 przypadków, w 17 badany okres przynosił zwyżkę indeksu, a w 11 jego spadek. Średni wzrost podczas wzrostowych kwietniów wynosi 9,9 proc., a średni spadek podczas spadkowych 6,1 proc. Zaczynamy więc miesiąc, w którym zarówno trafność, jak i relacja zysku do ryzyka są korzystne dla posiadaczy długich pozycji. Jeśli więc ufać liczbom z przeszłości, to szykuje się okazja do zarobku na naszym rynku akcji. A dlaczego ma być ostatnia, jak sugeruję w tytule? Ano dlatego, że jak mówi jedno z bardziej znanych giełdowych porzekadeł: „sell in may and go away...".