Mennica Legacy stoi i zarabia, a obligatariusze czekają

Obligatariusze, których papiery są przeterminowane, walnie przyczynili się do powstania budynku, o który biją się udziałowcy. To nie są jacyś bogacze, którzy mogą czekać na rozwiązanie problemu latami – mówi Marek Kochański, partner w kancelarii KKF.

Publikacja: 08.07.2022 21:00

Marek Kochański, partner w kancelarii KKF

Marek Kochański, partner w kancelarii KKF

Foto: KRZYSIEKKAMINSKI_COM

O konflikcie korporacyjnym wokół biurowca Mennicy Legacy Tower słychać zazwyczaj w kontekście bezpośrednich stron sporu: Cezarego Jarząbka i rodziny Radziwiłłów. Przerzucają się oskarżeniami i pozwami. Jak sprawy wyglądają z perspektywy obligatariuszy, którzy pożyczyli panu Jarząbkowi pieniądze na inwestycję? Ilu inwestorów reprezentujecie?

Łącznie reprezentujemy 220 osób, które zainwestowały ponad 60 mln zł, w tym obligacje MLT ma ponad 160 osób, a zaangażowana kwota to nominalnie ponad 30 mln zł. Jednak wiele osób zainwestowało równolegle w papiery innych podmiotów realizujących projekty pilotowane przez Cezarego Jarząbka i Golub GetHouse, które – jak się okazuje – w dużej mierze uzależnione są od spieniężenia MLT. Zwrot inwestycji w obligacje wyemitowane w ramach projektów Rental Apartments, Student Housing, PAI Obligacje czy też PIF Obligacje zależy od osiągnięcia nadwyżek przez pana Jarząbka ze sprzedaży jego udziałów w biurowcu. Sprzedaż majątku w innych jego inwestycjach najpewniej nie wystarczy na chociażby zwrot zainwestowanego kapitału, nie wspominając już o odsetkach.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Skorzystaj z promocji i czytaj dalej!

Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com

Budownictwo
Ronson liczy na wzrost sprzedaży mieszkań
Budownictwo
Wyniki Elektrotimu nie zawiodą inwestorów?
Budownictwo
Państwu jeszcze daleko, by dogonić inwestorów
Budownictwo
Akademiki Echa z kredytem od Pekao
Budownictwo
Wiceprezeska Erbudu: to będzie rok bez przełomu na rynku budowlanym
Budownictwo
Odbicie inwestycji budowlanych się ślimaczy, ale to jeszcze nie katastrofa