Jak mówi nam Mirosław Motyka, prezes Budopolu, zarząd poszukuje zleceń budowlanych od podmiotów innych niż Gant, jednak bez większego powodzenia. – W obecnej sytuacji na rynku budownictwa kubaturowego, szczególnie mieszkaniowego, to inwestorzy dyktują warunki. Nie jesteśmy na tyle zdesperowani, by walczyć o kontrakty za wszelką cenę. W kilku przypadkach o braku porozumienia przesądziły kwestie niezależne od ceny, np. brak zapewnionego finansowania – wyjaśnia Motyka.

O tym, że brak zdywersyfikowanego portfela zamówień może negatywnie przełożyć się na wyniki spółki, Budopol przekonał się w tym roku. Przychody spółki po trzech kwartałach wyniosły 47,3 mln zł. To o połowę mniej niż w tym samym okresie 2008 r. Powód – opóźnienia w realizacji trzech projektów Ganta. Start dwóch opóźnił się, gdyż nie było zapewnione ich finansowanie, a w przypadku trzeciej uchylono pozwolenie na budowę. Przychody z dwóch pierwszych projektów po dziewięciu miesiącach to 7,4 mln zł wobec zaplanowanych ponad 21 mln. Od połowy 2009 r. sytuacja poprawiła się. Lepiej ma być również w 2010 r., gdy Gant wystartuje z 15 inwestycjami, z których część realizować powinien Budopol.

Nie ma rozstrzygnięć w kwestii zapowiadanych przez spółkę akwizycji. Przejęcia to główny cel ubiegłorocznej emisji akcji Budopolu o wartości 26 mln zł. Zarząd giełdowej spółki zapowiadał wówczas zakup dwóch firm: instalacyjnej i drogowej. Przejęcia zablokowała kwestia cen. – Badamy rynek budowlany pod kątem branż, które w naszej ocenie są najbardziej potrzebne w związku z tworzoną grupą kapitałową. Do końca roku zamierzamy podsumować nasze działania w tym obszarze – mówi Motyka.