O3,64 proc., do 2,12 zł potaniały w dniu debiutu prawa do akcji Intakusa. Na otwarciu kurs wyniósł zaś 2,09 zł (o 5 proc. poniżej ceny emisyjnej równej 2,2 zł). Budowlana firma, która jest ostatnim tegorocznym debiutantem, przyznaje, że liczyła na większe wpływy z emisji (pozyskała 5,5 mln zł brutto). Dlatego planuje już kolejną.
[srodtytul]Potrzeba 50–60 mln zł[/srodtytul]
Bogdan Ludkowski, przewodniczący rady nadzorczej i główny akcjonariusz Intakusa, informuje, że spółka chciałaby ponownie sięgnąć po kapitał z giełdy pod koniec 2010 r. lub na początku 2011 r. Wartość kolejnej emisji mogłaby wynieść 50–60 mln zł. Na co spółka wyda pieniądze? – Przygotowujemy się do budowy we Wrocławiu hotelu z zapleczem sportowo-rekreacyjnym. Wartość tej inwestycji sięgnie 120 mln zł. Częściowo sfinansujemy ją z pieniędzy pozyskanych z GPW. Rozmawiamy też z zagranicznymi funduszami – mówi Ludkowski.
[srodtytul]Rok na plusie?[/srodtytul]
Po dziewięciu miesiącach 2009 r. Intakus ma 200 tys. zł straty netto przy 29,4 mln zł przychodów. Ludkowski przewiduje, że w całym roku obroty wyniosą około 40 mln zł. Spółka powinna go również zakończyć na plusie (wynik na poziomie brutto ma sięgnąć 1 mln zł). Czego można się spodziewać w 2010 r.? – Chcielibyśmy, by obroty wróciły co najmniej do poziomu z 2008 r. (70 mln zł – red.).