Od połowy października do końca listopada indeks WIG-nieruchomości stracił prawie 15 proc., z wieloletnich maksimów w dół ciągnęli go deweloperzy mieszkaniowi – to reakcja inwestorów na start podwyżek stóp procentowych. Grudzień przyniósł zatrzymanie spadków, ale kierunek nie jest przesądzony.
Zdaniem analityków PKO BP nadchodzi koniec boomu w mieszkaniówce.
Zmiana trendu
– W 2022 r. osłabnie popyt na lokale. Wraz z szybkim wzrostem cen mieszkań spada dostępność wyrażona liczbą metrów do nabycia za przeciętne wynagrodzenie. Drożeje też kredyt, a stopniowo rośnie oprocentowanie alternatywnych dla rynku mieszkaniowego bezpiecznych lokat kapitału – mówi Wojciech Matysiak, szef działu analiz rynku nieruchomości w PKO BP. – Przy prognozowanym spadku inflacji wzrost stóp procentowych osłabi motyw zakupu mieszkania w celu ochrony oszczędności przed deprecjacją. Zmienia się także perspektywa dalszego szybkiego wzrostu cen, co może wyłączyć z rynku część kupujących z zamiarem szybkiej odsprzedaży. Konsekwencją schłodzenia rynku może być także zaostrzenie polityki kredytowej banków, co dociśnie hamulec popytu – dodaje.
Zdaniem eksperta bardzo niska obecnie podaż mieszkań zacznie się w 2022 r. stopniowo odbudowywać. – Liczba rozpoczynanych inwestycji jest teraz bowiem o prawie jedną trzecią wyższa niż rok temu, szybko rośnie także liczba wydawanych pozwoleń na budowę. W 2022 r. do oferty trafi znacznie więcej mieszkań i należy się liczyć z tym, że część z nich, np. te z gorszymi rozkładami, może dłużej pozostawać niesprzedanych. W przyszłym roku rynek nieruchomości opuści zatem fazę boomu i wkroczy w etap spowolnienia. Stabilizatorem słabnącej koniunktury może być wejście w życie gwarantowanego kredytu mieszkaniowego, jednej z inicjatyw tzw. Polskiego Ładu – podsumowuje Matysiak.