Banki bardzo różnie oceniają liczbę osób już korzystających z usług private banking i takich, które jeszcze nie korzystają z tego modelu obsługi, mimo że dysponują wystarczająco wysokimi aktywami. I tak np. Pekao zakłada, że do korzystania z bankowości prywatnej kwalifikuje się od 50 tys. do 60 tys. osób. Bank zaznacza jednak, że jest to bardzo przybliżone wyliczenie, m.in. dlatego, że brakuje wspólnych dla całego rynku kryteriów przynależności do segmentu private banking. Z szacunków BRE Banku wynika, że w ub. r. w Polsce było 35 tys. osób z aktywami wyższymi lub równymi 1 mln zł.
Klientami private banking jest nieco ponad połowa z nich. Bank ocenia też, że około 40 proc. aktywów milionerów nie jest zainwestowane w formule bankowości prywatnej. ING optymistycznie ocenia grupę potencjalnych klientów z aktywami 1 mln zł lub wyższymi na 70–80 tys. osób. BNP Paribas, powołując się na dane IBnGR z 2009 r., mówi o ponad 140 tys. osób dysponujacych płynnymi środkami wartymi przynajmniej 0,5 mln zł i 50 tys. osób dysponujących dwukrotnie wyższą sumą. Bank przyjmuje, że z usługi private banking korzysta 30 proc. klientów, których aktywa na to pozwalają. Bardziej konserwatywnie stan polskiego rynku ocenia Citi Handlowy, który mówi o 15–20 tys. osób bardzo zamożnych, a więc z majątkiem finansowym powyżej miliona złotych (bez uwzględnienia rezydencji zamieszkania). Z usług bankowości prywatnej korzysta mniej więcej połowa tej grupy.
Wielkość segmentu jest więc szacowana bardzo różnie. Natomiast dość zgodnie banki przyznają, że z usług przeznaczonych dla najbogatszych korzysta dziś zaledwie 30–50 proc. tej grupy. Bankowcy zwracają uwagę, że w Polsce przeważają majątki zgromadzone niedawno. Klienci nie mają więc nawyku korzystania z bankowości prywatnej, a niekiedy wręcz nie mają świadomości, na czym polegają takie usługi. Wielu z nich uważa, że private banking to usługa nie dla nich, bo poza prowadzeniem konta, kartami i lokatami nie potrzebują żadnych dodatkowych instrumentów finansowych. Przedstawiciele banków przyznają samokrytycznie, że nie do końca potrafią przekonać klientów o korzyściach, jakie mogą odnieść dzięki zindywidualizowaniu obsługi i dostępie do większej liczby produktów.
– Zamożni klienci często nie wiedzą, że mogą korzystać z tego typu przywilejów bankowych, nie mają czasu na zainteresowanie się takimi usługami lub są przywiązani do swojego obecnego banku i nie szukają innych rozwiązań. Polscy przedsiębiorcy przez lata osiągali bardzo wysokie stopy zwrotu z własnych przedsięwzięć biznesowych. Wówczas bank był dla nich tylko dostawcą narzędzi transakcyjnych, a nie doradcą w zakresie ochrony i pomnażania majątku – przekonuje Andrzej Rosłaniec, dyrektor departamentu bankowości prywatnej w Citi Handlowym.
– Powodów, dla których osoby zamożne nie korzystają z usług bankowości prywatnej, może być wiele. Na pewno część klientów nie chce ujawniać majątku. Część prowadzi inwestycje samodzielnie lub zatrudniając do tego prywatnego doradcę, niektórzy z klientów poszukują wyrafinowanych rozwiązań finansowych, które nie zawsze są już dostępne na rynku polskim. Wreszcie duża część to klienci „depozytowi”, którzy mają dużą awersję do ryzyka i nie poszukują bardziej zaawansowanych produktów – mówi Joanna Szewczyk, kierownik Zespołu Rozwoju Produktów Bankowości Prywatnej w BNP Paribas Banku Polska.