Reklama

Polskie banki dwóch prędkości

W ostatnich latach wyłoniły się grupy banków, które potrafią systematycznie rosnąć i te, które zwiększają swoje bilanse bardzo powoli lub prawie wcale. Ten trend może jeszcze przybrać na sile.

Publikacja: 24.06.2017 06:00

Polskie banki dwóch prędkości

Foto: Fotolia

Foto: GG Parkiet

Polski sektor bankowy jest jednym z najmniej skoncentrowanych w Europie Środkowej (więcej w ramce poniżej). Jednak w ciągu ostatnich lat wskaźnik obrazujący to zjawisko systematycznie rośnie. Nasz sektor podzielił się na banki dwóch prędkości: te duże i silne, które są w stanie rosnąć i zwiększać zyski, oraz średnie i mniejsze, które rosną znacznie wolniej, a czasami nie rosną w ogóle. Ta polaryzacja może przybrać na sile z powodu wprowadzenia podatku bankowego, rosnących wymogów kapitałowych i historycznie niskich stóp procentowych, negatywnie wpływających na rentowność polskich kredytodawców.

Jedni rosną, inni drepczą w miejscu

Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że na początku 2010 r. mierzony aktywami udział w polskim rynku pięciu największych banków wynosił 43,4 proc. W kolejnych latach wartość tego wskaźnika powoli, ale systematycznie rosła i zanotowała historycznie wysoki poziom (48,9 proc.) pod koniec 2014 r. Obecnie jest nieznacznie niższy i wynosi 48,6 proc.

Foto: GG Parkiet

Największy udział w aktywach sektora mają nadal PKO BP (16,7 proc.), Pekao (10,2 proc.), BZ WBK (8,8 proc.), mBank (7,8 proc.) i ING Bank Śląski (6,9 proc.), Przez ostatnie lata układ sił w czołówce niewiele się zmienił – PKO BP umocnił się jeszcze na pozycji lidera, Pekao straciło trochę udziałów, zbliżył się do niego BZ WBK, podobnie jak ING BSK do mBanku. Niżej znajduje się grupa średnich i mniejszych banków, której rozdrobnienie jest duże – obecnie w naszym zestawieniu poza pierwszą piątką jest 16 banków, które mają łącznie 32,2 proc. udziałów w sektorze (średnio po 2 proc.) i tylko niektóre – jak Alior, Millennium czy Credit Agricole – były w stanie zwiększać sumę aktywów (przez trzy lata odpowiednio o 140 proc., 21 proc. i 37 proc.). BGŻ BNP Paribas zwiększył ją w tym czasie o 102 proc., ale wynikało to głównie z przejęć (Aliorowi także pomogły dwie akwizycje, ale rósł także bardzo szybko organicznie). „Wielka piątka", mimo swojej skali, rosła w tym czasie dziarsko, średnio o 32 proc. Najmocniej PKO BP (43 proc.), nieco mniej BZ WBK (41 proc.), ING BSK (35 proc.), mBank (28 proc.) i Pekao (10 proc.).

Reklama
Reklama

Mimo dobrej koniunktury gospodarczej w miejscu tkwią Raiffeisen Polbank i Handlowy (ten za to wypłaca wysokie dywidendy). Getin Noble zakończył lata szybkiego rozwoju, urósł tylko o 5 proc. (od ponad roku kurczy się z powodu problemów kapitałowych). Deutsche Bank zwiększył bilans o 13 proc., BOŚ o 14 proc. (ten drugi kredytodawca to kolejny przypadek zmniejszania bilansu, analogiczna sytuacja jest w Pocztowym). Że mały też może rosnąć, pokazują Idea Bank, który jeszcze na koniec 2013 r. miał bilans wart 7,4 mld zł, a teraz jest to już 21,5 mld zł, oraz DNB Bank Polska, który wprawdzie zwiększa swój bilans wolniej, ale pamiętajmy, że parę lat temu wycofał się z biznesu detalicznego i spłacają się jego kredyty hipoteczne (nowych nie udziela). Ale to wyjątki, instytucje o innym profilu niż typowe banki uniwersalne. Idea Bank koncentruje się na mikroprzedsiębiorcach, zaś DNB Bank Polska na dużych korporacjach (i to tylko w wybranych branżach).

Banków będzie mniej, ale większe

Foto: GG Parkiet

Polski sektor należy do najmniej skoncentrowanych w Europie Środkowej. Trzy największe banki reprezentują niewiele ponad jedną trzecią rynku, podczas gdy na prawie wszystkich rynkach Europy Środkowej ten współczynnik sięga powyżej 40 proc., a w niektórych krajach nawet powyżej 50 proc. (np. Czechy, Słowacja, Chorwacja). Wskaźnik koncentracji sektora bankowego w dużych krajach, takich jak Niemcy, Wielka Brytania, Włochy czy Francja, jest niższy niż w małych krajach (wynosi odpowiednio 31 proc., 36 proc., 43 proc. i 46 proc.). Jego wartość w Polsce (49 proc.) wpisuje się w ten trend, ale wszystko wskazuje na to, że koncentracja w naszym sektorze bankowym będzie jednak rosła.

Wskazuje na to choćby panujący od kilku lat trend do przejmowania i łączenia banków. W ubiegłym roku Alior przejął za 1,5 mld zł część BPH (wcześniej kupił także Meritum Bank) i prowadził już wyłączne negocjacje w sprawie nabycia Raiffeisen Polbanku. Z kolei PKO BP kupił za 850 mln zł Raiffeisen Leasing. Zdaniem ekspertów Deloitte te transakcje to dopiero pierwsza fala fuzji i przejęć na polskim rynku bankowym. Dotyczy on dużych międzynarodowych grup, które ze względu na problemy na macierzystym rynku zmuszone były do sprzedaży swoich banków córek w Polsce. Fala trwa już od paru lat i zaowocowała sprzedażą Kredyt Banku (kupił go BZ WBK), Banku BGŻ (BNP Paribas) oraz Pekao (tu jedynie zmiana właścicielska, bez fuzji – przynajmniej na razie). Według Deloitte to jeszcze nie jest koniec, bo wciąż są na naszym rynku banki córki należące do dużych grup z Europy Zachodniej, które będą zmuszone do sprzedaży „klejnotów" z polskiego rynku. Może chodzić m.in. o portugalski BCP, właściciela Millennium (choć sytuacja BCP po wsparciu przez chińskiego akcjonariusza znacznie się poprawiła) czy o niemiecki Deutsche Bank, właściciela Deutsche Banku Polska (ostatnio pojawiły się nowe doniesienia na ten temat).

– Przewiduje się, że sektor w Polsce będzie się konsolidował, w wyniku czego zostanie na nim tylko kilka podmiotów. Zgodnie z wynikami badań naukowych większa konsolidacja sektora bankowego zmniejsza ryzyko w gospodarce, ale też skutkuje wyższymi cenami kredytów i mniejszą akcją kredytową, przez co niższym wzrostem gospodarczym – zaznacza Kamil Stolarski, analityk Haitonga. Na rynku jest coraz mniej miejsca, przetrwać mogą tylko najsilniejsi.

Druga fala konsolidacji, której eksperci Deloitte oczekują od przyszłego roku, związana jest już nie z koniecznością, ale ze strategiczną decyzją o wycofaniu się z polskiego rynku. Powód to chęć zwiększenia rentowności. Duży może więcej, szczególnie po wprowadzeniu podatku bankowego. Według Deloitte największe banki z udziałami rynkowymi powyżej 7 proc. osiągają przeciętnie rentowność kapitału na poziomie 10 proc., kiedy stopa zwrotu z kapitału dla banków mających udziały rynkowe od 3 do 7 proc. wynosi już tylko ok. 5 proc. i nie pokrywa kosztu kapitału, który jest szacowany na 10 proc. Pokazuje to, że skala ma ogromne znaczenie i banki, które nie posiadają odpowiedniej pozycji rynkowej, są skazane na niższą rentowność i poszukiwanie atrakcyjnych nisz, których jest coraz mniej. Dlatego zdaniem ekspertów wielu właścicieli polskich banków spoza czołówki (udziały rynkowe 4 proc. lub mniej) może rozważyć sprzedaż swoich banków w Polsce albo wydzielonej działalności detalicznej. Takich banków jest sporo, zaliczają się do nich wszystkie spoza pierwszej dziewiątki, m.in. Raiffeisen, Handlowy, Credit Agricole, BOŚ, Bank Pocztowy czy Eurobank.

Reklama
Reklama

– Obecnie jest kilka banków, których akcjonariusze poważnie myślą o wycofaniu się z Polski, więc możemy mieć w przyszłości do czynienia z kolejnymi transakcjami – dodaje Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. Problem może być z kupującymi, bo poza Skarbem Państwa raczej nie widać chętnych. Chyba że najwięksi, jak PKO BP, Pekao, BZ WBK, mBank i ING BSK, zaczną przejmować.

Wzrost koncentracji nie zaszkodzi cenom?

Zdaniem Materny dla klientów łączenie banków to, paradoksalnie, szansa na spadek cen. – Pomimo wzrostu koncentracji rynek pozostanie konkurencyjny, zbytnej koncentracji będzie przeciwdziałała KNF, a możliwości obniżki kosztów działania przez fuzje mogą się przyczynić do zahamowania trendu wzrostu cen czy marż.

Ale koncentracja ma też drugą, mroczną, stronę, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że coraz większy udział w sektorze ma Skarb Państwa. – O ile kłopoty jednego ze średniej wielkości banków nie powodują automatycznie kryzysu w całym sektorze, o tyle coraz większa koncentracja oznacza, że na rynku zaczyna dominować kilka dużych podmiotów, z których część jest powiązana jednym akcjonariuszem: Skarbem Państwa. A kłopoty dużego banku, szczególnie niekontrolowanego ściśle przez spółkę matkę (kontrola właścicielska przez Skarb Państwa, jak wskazują przykłady z innych sektorów, jest często dość iluzoryczna), mogą wpędzić w kłopoty cały sektor – tłumaczy Materna. Dodaje, że większa ilość dużych banków to automatycznie wzrost ryzyka takiego zdarzenia. To jednak perspektywa co najmniej kilku lat – Obecna kondycja dużych banków nie daje najmniejszych podstaw do niepokoju – zaznacza.

Polski sektor bankowy ma jeden z najniższych wskaźników koncentracji w Europie Środkowej

Polski sektor bankowy jest jednym z najmniej skoncentrowanych w Europie Środkowej – udział pięciu największych banków w łącznych aktywach sektora wynosi u nas obecnie blisko 49 proc. Prawie dokładnie taką samą wartość wskaźnik ten przybiera na Węgrzech, niski jest również w Serbii, na Ukrainie oraz w Rosji i w Bułgarii (odpowiednio 55 proc., 56 proc., 56 proc. i 57 proc.). Po drugiej stronie skali znajdują się takie kraje jak Białoruś (79 proc.), Chorwacja (74 proc.) i Słowacja (73 proc.). W tym pierwszym państwie sytuacja jest szczególna, bo tam dominują banki państwowe, kontrolujące aż 67 proc. aktywów. W Chorwacji pozostała część rynku jest bardzo rozdrobniona (18 banków z udziałami poniżej 1 proc.) i to one mają problemy z rentownością – muszą więc połączyć siły albo zostaną przejęte przez silniejszych graczy. Spora koncentracja (65 proc.) jest też w Czechach. mr

Banki
Wysp strategii giełdowych banków. Zapowiada się ostra walka o klientów
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Banki
BNP Paribas BP: główny akcjonariusz zmniejsza zaangażowanie do 75 proc.
Banki
BNP Paribas chce mieć milion nowych klientów. I obiecuje podwojenie dywidendy
Banki
Perspektywy bankowości prywatnej w Polsce. AI lepiej dopasuje usługi?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Banki
Banki liczą na więcej milionerów i sukcesji
Banki
Ważna zmiana w zarządzie BGK
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama